Łyk sztuki do kawy na powitanie Matisse’a w domenie publicznej

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

Łyk sztuki do kawy na powitanie Matisse’a w domenie publicznej

Łyk sztuki do kawy na powitanie Matisse’a w domenie publicznej

10.01.25

Co roku pierwszego stycznia otwierają się nowe przestrzenie kultury. Jest to Dzień Domeny Publicznej. Na skutek wygaśnięcia autorskich praw majątkowych znowu poszerzyła się lista dzieł, które można powielać, udostępniać, wystawiać czy wyświetlać publicznie, jak również modyfikować oryginał. W 2025 roku pojawiło się na niej wiele nazwisk wspaniałych twórców, którzy zmarli 70 lat temu (w większości krajów po takim czasie wygasają prawa majątkowe). Są to m.in. Frida Kahlo, Zofia Nałkowska czy Henri Matisse. Jego geniusz i radość życia (jako cechę i dzieło) witamy dzisiejszym Łykiem sztuki w publicznej domenie.

 „Niektórzy mówili o Nim, że gdy ktoś uwierzył w Niego, nie uwierzył już później w nikogo innego. Z pewnością niektórzy tak o nim mówili” – napisała Gertruda Stein o jednym ze swych protegowanych, francuskim malarzu Henri Matissie (1869-1954). Odwiedzał on jej słynący sobotnimi spotkaniami dom przy Rue de Fleurus 27 w Paryżu. Gromadzili się tu artyści różnych profesji – Guillaume Apollinaire, Georges Braque, Ezra Pound, James Joyce czy państwo Fitzgerald. Staromodna pani w kapeluszu i źle dobranej spódnicy kłóciła się z Ernestem Hemingwayem i przyjaźniła z nieznanym wtedy nikomu Picassem katalizując jego geniusz.


Jej brat Leo był zaś blisko z pewnym prawnikiem, który porzucił palestrę dla palety. Matisse przychodził na spotkania zwykle z żoną i trzymał się nieco na uboczu. Wiele jego obrazów znalazło się jednak w znakomitej kolekcji Steinów. W 1906 roku w jadalni ich artystycznej willi na Montparnassie zawisła świeżo ukończona „Radość życia” – jedno z najznamienitszych dzieł Matisse’a i flagowy obraz prezentujący światu filozofię nowego kierunku w malarstwie. Fowizm był jedynie krótkim rozbłyskiem w historii sztuki, jednak zapisał się wieloma pełnymi barw, swobody artystycznej i oderwania od naśladowania natury płótnami.


Takim fowistycznym manifestem, dzięki któremu Matisse został uznany za najodważniejszego wówczas malarza w Paryżu, jest właśnie „Bonheur de Vivre”. Płótno wręcz eksploduje radosnymi, żywymi barwami tworzącymi sielski krajobraz kolorowych lasów, łąk i pól z morzem w tle. Ten pejzaż jest skonstruowany jak scena. Drzewa usytuowano w taki sposób, by ich rozłożyste gałęzie niczym teatralne kurtyny kierowały uwagę widza na spacerujące lub odpoczywające na ziemi nagie postaci. Zaznaczone arabeskowymi liniami ludzkie sylwetki są niezwykle zmysłowe – jedne w leniwy, inne w dziki wręcz sposób. W tle widzimy taneczny krąg, który powróci jako główny motyw w innych ważnych dziełach artysty „Taniec I” i „Taniec II”.


Henri Matisse „Taniec I”, ze zbiorów Ermitażu, fot. domena publiczna


Matisse tworzy tu mityczną, arkadyjską krainę czystej przyjemności, wolną od wszelkich ograniczeń i lęków, tętniącą życiem i miłością. Człowiek jest tu zjednoczony z przyrodą, niejako wtapia się w jej linie (zob. postać w prawej górnej części płótna umoszczona wśród gałęzi drzew). Zarówno śmiałe barwne plamy, które nie odwołują się do rzeczywistych kolorów natury, lecz do emocji, jak też wyraziste, pełne zmysłowości formy są idealnym wręcz przykładem nowego, radykalnego podejścia do sztuki. Malarz bawi się perspektywą zrywając z jej tradycyjnymi prawidłami. Skala sąsiadujących ze sobą postaci w dolnej części płótna jest mocno zaburzona, a kobiety w centrum są wręcz gigantyczne stosunku do sylwetek ludzkich po ich lewej i prawej stronie.


Wykorzystując zmienną perspektywę Matisse zachęca widza do interakcji. Zmieniając miejsce, z którego oglądamy płótno, za każdym razem widzimy je w inny sposób. Postaci są tak skomponowane, by oko postrzegało je inaczej w zależności od wybranej przez odbiorcę płaszczyzny przestrzeni. Aby w pełni doświadczyć dzieła, musimy więc stać się niejako członkiem oglądanej sceny. To klucz do zrozumienia dzieła Matisse’a i tylko przy naszym udziale zmienna perspektywa ma sens. 


Podobno Henri Matisse znajdował szczególną przyjemność w pisaniu litery „j”. Od niej zaczyna się bowiem francuskie słowo „joie” – radość. W latach, kiedy mierzył się już z konsekwencjami choroby nowotworowej, przykuty do wózka Matisse zwierzył się Aragonowi: „podświadomie wierzę w przyszłe życie… jakiś raj, w którym będę malował freski”. Nie mógł już stanąć przy sztalugach, lecz nie poddał się jako twórca. Zmienił jedynie tworzywo podnosząc wycinankę do rangi arcydzieła. „Jestem wyłączony z działania – pisał do André Rouveyre’a – bo nazbyt długo, bez przerwy, flirtowałem z czarodziejskimi barwami”. Chciał tworzyć świetlistą, powietrzną, wolną sztukę. Ten ozon szczęśliwości czuje się wyraźnie w „Radości życia”, która jest wizją raju i dzieckiem flirtu z barwami. I będzie on powracał w wielu dziełach do końca dni malarza.


Autorka Małgorzata Broda

 

Twórczość Henriego Matisse’a to dobry pretekst, by po raz kolejny przybliżyć nie tylko samo pojęcie domeny publicznej, ale również praktyczne konsekwencje „uwolnienia” autorskich praw majątkowych do utworów. Przeczytajcie o tym w naszym artykule „Domena Publiczna: Nowy Rok, nowe zasoby”.

Zdjęcie główne: Henri Matisse, Bonheur de Vivre (Radość życia), 1905-06, olej na płótnie , The Barnes Foundation, Filadelfia, fot. domena publiczna



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!