W Łyku sztuki do kawy sekrety Damy z gronostajem

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

W Łyku sztuki do kawy sekrety Damy z gronostajem

W Łyku sztuki do kawy sekrety Damy z gronostajem

06.10.22

„Dama z gronostajem” to jeden z niewielu obrazów, które zna chyba każdy. Nic dziwnego, w końcu należy do najcenniejszych dzieł sztuki w polskich zbiorach, w dodatku jest jedyną w kraju pracą autorstwa Leonarda da Vinci. Mimo wszystko mało kto wie, kim była sportretowana kobieta, a nawet jakie dokładnie zwierzątko trzyma na rękach. W Łyku sztuki do kawy odkrywamy te i inne sekrety najsłynniejszego obrazu z Muzeum Książąt Czartoryskich, jednego z najbardziej rozpoznawalnych dzieł na świecie.

 

Choć obraz Leonarda da Vinci jest naprawdę szeroko znany, to wątpliwości budzi już kwestia jego tytułu. Jedni nazywają go - bardziej potocznie - „Damą z łasiczką”, inni „Damą z gronostajem”. Opierając się wyłącznie na wyglądzie zwierzaka trudno jednoznacznie to ocenić, bowiem zarówno łasica, jak i gronostaj należą do jednej rodziny i są do siebie dość podobne. Nie pomoże nawet odcień futerka (w tym przypadku w wersji zimowej), bowiem koniuszek ogona, który u gronostaja jest ciemny, znalazł się poza kadrem. Swoje teorie, co do gatunku zwierzęcia naukowcy opierają w tej sytuacji na analizie symboliki, która pasowałaby do obrazu. Kluczowa w tym przypadku jest tożsamość modelki: Cecylii Gallerani. O tym, że portretował ją da Vinci wiadomo z kilku źródeł, między innymi z jej własnej korespondencji oraz z sonetu Bernarda Bellincioniego. Gallerani to postać nietuzinkowa: była kobietą wszechstronnie wykształconą, do tego wybitną poetką, o której pisano „wielkie światło języka włoskiego”. Niestety jej twórczość nie zachowała się do naszych czasów. Portret pędzla Leonarda nie odnosi się do jej poezji, a do pozycji jaką zajmowała na dworze Sforzów w Mediolanie jako kochanka księcia Ludovica Sforzy. Choć książę niespecjalnie krył się z romansem, a Cecylię odprawił z dworu dopiero jakiś czas po własnym ślubie z Beatrice d’Este, to nie mógł sportretować się z nią w otwarty sposób. Prawdopodobnie jego obecność symbolizuje zwierzak trzymany przez kobietę. Sforza był kawalerem Orderu Gronostaja i dlatego zyskał przydomek „Ermellino” - gronostaj. Zgodnie z tą interpretacją historycy sztuki posługują się dziś najczęściej tytułem „Dama z gronostajem”.

 

Niewykluczone, że na portrecie Cecylii Gallerani malarz ukrył jeszcze jedną informację. Aby ją rozszyfrować trzeba sięgnąć do jednej z wersji mitu o narodzinach Heraklesa - syna Zeusa i śmiertelnej kobiety. Zazdrosna żona Zeusa, Hera, chciała przeszkodzić w narodzinach chłopca za pośrednictwem bogini Ejlejtyji. Niecne plany pokrzyżowała jej służąca, która za karę została zamieniona w łasicę. Być może stąd niezgodny z anatomią wygląd łapek namalowanego przez Leonarda zwierzęcia. Nawiązanie do mitologii miałoby wskazywać na odmienny stan portretowanej, która w czasie powstawania obrazu, około 1490 roku, była w ciąży ze swoim kochankiem.

 

„Dama z gronostajem” to przede wszystkim wybitny, ale i bardzo nowoczesny jak na swoje czasy portret. Modelka została uchwycona w lekkim skręcie, a jej poza harmonijnie komponuje się z pełnym gracji ciałem zwierzęcia. Da Vinci zastosował delikatne, boczne oświetlenie nadające postaci plastyczność, której nie uświadczymy na większości XV-wiecznych portretów. Całe to mistrzostwo możemy podziwiać do dziś, ponieważ obraz uważany jest za jedno z najlepiej zachowanych dzieł Leonarda. Nie oznacza to jednak, że wygląda dokładnie tak jak pięćset lat temu. Gruntowne badania konserwatorskie ujawniły, że oryginalnie tło nie było jednolicie czarne, ale błękitnoszare, jaśniejsze po prawej stronie. Zapewne postać kobiety łagodnie się z niego wynurzała. Przemalowania dokonano najpewniej w XIX w., po tym jak pękł narożnik obrazu. Autor „konserwacji” starał się nie naruszyć pracy Leonarda, ale w kilku miejscach zmienił zarys sylwetki. Podkreślił też niektóre kontrasty i detale stroju, które ginęły na ciemniejszym tle.

 

Losy „Damy z gronostajem” są równie ciekawe, jak interpretacja obrazu. Portret był własnością Cecylii Gallerani do jej śmierci w 1536 r. Jego dalsza historia nie jest znana, aż do ok. 1800 r., kiedy kupił go książę Adam Jerzy Czartoryski do kolekcji swojej matki Izabeli z Flemmingów Czartoryskiej. Ta umieściła go w stworzonym przez siebie Domu Gotyckim w Puławach, miejscu będącym częścią pierwszego polskiego muzeum. Dzieło Leonarda sąsiadowało tam z innymi bezcennymi obrazami: Krajobrazem z miłosiernym Samarytaninem Rembrandta i zaginionym dziś Portretem młodzieńca Rafaela. W 1876 r. „Damę z gronostajem” umieszczono w otwartym w Krakowie Muzeum Czartoryskich. Przed wybuchem II wojny światowej obraz został ukryty w pałacu Czartoryskich w Sieniawie, skąd został skradziony przez hitlerowców.

 


Fot. Wikimedia Commons, domena publiczna


Przez jakiś czas prezentowany był w Berlinie, miał nawet trafić do prywatnego muzeum Hitlera w Linzu. Ostatecznie wrócił do Krakowa – na Wawel będący siedzibą Hansa Franka. Pod koniec wojny, razem z innymi zabytkami, został przeniesiony do willi Franka w Bawarii. W 1946 r. „Dama z gronostajem” wróciła do Polski razem z ogromnym, liczącym 27 wagonów, transportem zrabowanych dzieł sztuki. Obecnie dzieło można oglądać w Muzeum Czartoryskich, od 2016 r. będącym oddziałem Muzeum Narodowego w Krakowie.

Zdjęcie: Obraz „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci, fot. Domena publiczna

 

 



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!