Jeździec polski. Łyk sztuki do kawy z Rembrandtem

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

Jeździec polski. Łyk sztuki do kawy z Rembrandtem

Jeździec polski. Łyk sztuki do kawy z Rembrandtem

12.05.22

W Łazienkach Królewskich można obecnie oglądać „Jeźdźca polskiego” pędzla samego Rembrandta Harmenszoona van Rijna. Obraz znajdujący się niegdyś w kolekcji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego wrócił do Warszawy po ponad 200 latach nieobecności. Ekspozycja jest nadzwyczajną okazją, bo na co dzień w Polsce możemy oglądać tylko trzy prace holenderskiego malarza. Co więcej „Jeździec polski” jest dziełem wyjątkowym, bowiem w ogromnym dorobku Rembrandta znajdują się zaledwie dwa portrety konne.

 

Namalowany przez Rembrandta ok. 1655 r. Jeździec polski” jest dziełem bardzo zagadkowym. Przydomek „polski” tytułowy jeździec zyskał przez swój ubiór, który na pewno nie wywodzi się z Holandii, a raczej z Polski lub Węgier. Drugi z utartych w tradycji tytułów - „Lisowczyk” - odwołuje się do ochotniczej formacji lekkiej jazdy stworzonej przez Aleksandra Lisowskiego. Choć strój sportretowanego nie do końca odpowiada rynsztunkowi, z jakiego korzystali lisowczycy, to z pewnością nie jest od niego bardzo odległy. Być może Rembrandt zetknął się z jeźdźcem wyglądającym w ten - egzotyczny dla Holendrów - sposób i poprosił go o pozowanie.

 

Nie można też wykluczyć, że mamy do czynienia z portretem zamówionym przez jakiegoś niemożliwego do zidentyfikowania Polaka, który akurat przebywał w Holandii. Pomysły badaczy interpretujących obraz wykraczają jednak znacznie dalej. Wybitny historyk sztuki Jan Białostocki widział w „Lisowczyku” aluzję do Jonasza Szlichtynga - ariańskiego pisarza i teologa, który posługiwał się pseudonimem „Eques Polonus”, czyli „Szlachcic” lub „Jeździec polski”. Inne teorie mówią, że na obrazie widzimy jakąś postać historyczną albo biblijną - np. znanego z przypowieści syna marnotrawnego. Nie brak i bardziej zaskakujących interpretacji, jak ta, że „Lisowczyk” jest w istocie kobietą.

 

Obraz Rembrandta wiąże się z Polską nie tylko za sprawą tytułu. Na początku lat 90. XVIII w. został zakupiony w Amsterdamie przez wielkiego hetmana litewskiego Michała Kazimierza Ogińskiego. Ten z kolei przekazał go Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu w zamian za drzewka pomarańczowe z królewskiego ogrodu. Monarcha znany był z wyśmienitego gustu artystycznego, był hojnym mecenasem kultury oraz autorem stosunkowo niewielkiej lecz wysmakowanej kolekcji. Dzieło Rembrandta umieścił w swojej ulubionej rezydencji: Pałacu na Wyspie w warszawskich Łazienkach.

 

Niestety monarcha nie cieszył się obrazem zbyt długo, bowiem w 1795 r. abdykował i opuścił Polskę. Wkrótce „Jeździec polski” trafił do rodziny Stroynowskich, a następnie Tarnowskich. W 1910 r. Zdzisław Tarnowski odsprzedał go Henry'emu Clay’owi Frickowi, amerykańskiemu kolekcjonerowi. Wówczas sprzedaż tak cennego dzieła za granicę wzbudziła spore kontrowersje, jednak być może dzięki niej wciąż możemy oglądać „Lisowczyka” w oryginale - w 1927 r. w pożarze pałacu Tarnowskich w Dzikowie spłonęła jego kopia. Obraz do dziś znajduje się w kolekcji założonej przez Fricka i przekształconej po jego śmierci w jedno z najważniejszych nowojorskich muzeów - The Frick Collection. Obecnie po ponad 200 latach przyleciał do Polski i do 7 sierpnia będzie eksponowany w Łazienkach Królewskich.

 

Pokaz dzieła Rembrandta w Warszawie to wydarzenie niecodzienne, bowiem obecnie w polskich zbiorach możemy oglądać tylko trzy prace Holendra: „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” w Muzeum Książąt Czartoryskich i dwa portrety („Uczony przy pulpicie” oraz „Dziewczyna w ramie obrazu”) w Zamku Królewskim w Warszawie. Dwa ostatnie obrazy niegdyś również należały do kolekcji Poniatowskiego.

 

W czasach ostatniego króla w Polsce znajdowało około dwudziestu prac Rembrandta (sam monarcha miał ich 12), a przynajmniej Rembrandtowi przypisywanych. Dopiero szeroko zakrojone badania nad spuścizną holenderskiego malarza pozwoliły ustalić, że niektóre obrazy przypisywano mu niesłusznie. Podobne wątpliwości pojawiły się w przypadku „Jeźdźca polskiego”, ostatecznie jednak potwierdzono jego autentyczność. Tym samym jest on jednym z najbardziej nietypowych dzieł Rembrandta, który namalował tylko dwa portrety konne - a przynajmniej o tylu wiemy.

Zdjęcie główne:  Rembrandt van Rijn „Jeździec polski”. Fot. Domena publiczna

WYSTAWA

Obraz „Jeździec polski” Rembrandta van Rijna ze zbiorów The Frick Collection w Nowym Jorku można oglądać w Pałacu na Wyspie w Łazienkach Królewskich w Warszawie do 7 sierpnia 2022.

 

 

 



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!