CZYTELNIA KULTURALNA
/ Łyk sztuki do kawy
W Łyku sztuki do kawy Botticelli i Piękna Simonetta w mackach mitów
24.03.23
W dzisiejszym „Łyku sztuki do kawy” wejdziemy w renesansowe klimaty. Opowiemy Wam o „Portrecie młodej kobiety” namalowanym w 1485 roku przez Sandro Botticellego i mitach z nim związanych. Z obrazem z Gemäldegalerie w Berlinie związane jest mnóstwo legend, powtarzanych z uporem godnym lepszej sprawy. Może dlatego, że to piękne historie?
W setkach tekstów możecie przeczytać, że Botticelli sportretował tu legendarną, florencką piękność Simonettę Vespucci. Kochanka Giuliana de Medici, była też ukochaną muzą Botticellego, którą uwiecznił na arcydziełach takich jak „Narodziny Wenus” (o którym pisaliśmy już w „Łyku sztuki do kawy”) czy „Primavera”. Tyle, że to wszystko nieprawda, ale uroczy mit z XIX wieku, o zakochanym malarzu uwieczniającym damę swego serca.
W ostatnich latach XV wieku Florencja rozkwitała jak róża, w dłoniach mądrych i potężnych Medyceuszy. Lorenzo di Medici zwany „Il Magnifico” – Wawrzyńcem Wspaniałym – uczynił z niej jedno z najpotężniejszych miast Europy. To on stworzył „wzorzec” mecenasa sztuki i nauki, który de facto obowiązuje do dziś. Wokół jego dworu powstała nieformalna akademia pełna uczonych, artystów i poetów. Jednym z nich był Alessandro di Mariano di Vanni Filipepi, znany jako Sandro Botticelli (ok. 1445- 1510). Ale jak narodziła się legenda miłości Simonetty, Giuliana i Botticellego?
Historia przekazała nam opowieść o wielkim turnieju, podczas którego 23-letni brat Lorenza – Giuliano – uczynił Simonettę „swoją Królową”. Jak się domyślacie, później wybuchł ognisty romans. No tak… tylko że badacze ustalili, że nie ma faktów potwierdzających tę legendę.
To pierwszy mit o Simonettcie, który można obalić. Giuliano miał bowiem w tym czasie „oficjalną” kochankę i bynajmniej nie była nią Simonetta. 3 lata później owa kochanka urodzi mu syna, który zostanie potem papieżem Klemensem VIII.
Analiza historyków sztuki wykazała, że turniejowy gest Giuliana był jedynie galanterią, przynależną do konwencji tzw. miłości dworskiej. Drugi argument wykluczający romans jest mocniejszy. To pozycja społeczna Simonetty.
Była mężatką i członkinią potężnego rodu sprzymierzonego z Medyceuszami. W czasach, gdy sojusze zawierało się małżeństwami, a jedna obelga wystarczyła do wszczęcia wojny, zabawa w jawny romans skończyłaby się wojną domową i końcem Republiki Florenckiej.
Zresztą miłość nie trwałaby długo. 3 lata po turnieju, Giuliano został zasztyletowany w wyniku tzw. Spisku Pazzich w katedrze Santa Maria del Fiore. Simonetta przeżyła go tylko o rok. Ale teraz zajmijmy się obalaniem mitów o Simonettcie i Botticellim.
Mit Główny mówi, że Botticelli kochał się w niej na zabój. Romantycznie zarumienione autorki i autorzy tekstów rozpisują się, jakoby uwieczniał ją na swoich obrazach. Tylko, że ten mit powstał 400 lat po słynnym turnieju! Stworzyło go w II połowie XIX wieku dwóch panów: „papież krytyków sztuki” John Ruskin i brytyjski pastor Richard St John Tyrwhitt.
Sandro Botticelli "Primavera" ("Wiosna") ze zbiorów Galerii Uffizi we Florencji. Fot. Domena publiczna
Ruskin po raz pierwszy przedstawił swoją ideę na wykładach w Oxfordzie w 1872 roku. Ogłosił, że postaci z najsłynniejszych dzieł Botticellego – Wenus w „Narodzinach Wenus” i Flora w „Primaverze” – to portrety Simonetty Vespucci.
Badania wykazały, że romantyczne wizje są fajne, ale życie ma się do nich jak czerstwa bułka do ciasteczek z kremem. Już w 1908 roku monografia Botticellego, pióra historyka sztuki Herberta Horne'a obaliła koncepty Ruskina.
Kolejne gwoździe do „mitycznej trumny” wbijali: gigant historii sztuki Ernst Gombrich i historyk Felipe Fernandez-Armesto, nazywając ten mit „romantycznym nonsensem”.
Potem padła kolejna twierdza. Ruskin upierał się, że za miłością malarza i pięknej Simonetty przemawia jeszcze coś. Botticelli nakazał w testamencie, by pochowano go we florenckim kościele Ognissanti – parafialnym kościele Vespucci. Problem w tym, że był to także kościół parafialny… Botticellego. Został tam ochrzczony, ozdobił go wieloma dziełami i został pochowany wraz z rodziną. Wykreślamy więc kolejny mit.
Jest jednak jeden problem. Niemalże wszyscy zgadzają się co do jednego – twarze Wenus, Flory i jeszcze kilku bohaterek Botticellego, ewidentnie należą do jednej kobiety. Czy to nadzieja dla psychofanek i psychofanów idei miłości malarza i szlachcianki?
Idea wspaniała, tyle że… nikt nie wie, jak wyglądała Simonetta. Jedyny portret mogący ją zidentyfikować, zaginął. Widniał na proporcu, który dzierżył podczas turnieju Giuliano Medici. Tak pada ostatni mit, bo tajemniczą kobietą z obrazów Botticellego mogła być dowolna mieszkanka Florencji pochodząca z wyższych sfer.
Fanatycy idei „Botticelli maluje Simonettę” doznali w naszych czasach kolejnego bolesnego ciosu. Przez lata argumentem „za” był jeden z obrazów Piero di Cosimo. Podpisał go „Simonetta Vespucci jako Kleopatra”. Kobieta z obrazu była niemal identyczna z pięknościami Botticellego, więc sprawa była jasna. No nie była.
Współczesne badania dzieła di Cosimo wykazały, że napis jest dużo młodszy niż sam obraz. No sorry, takie mamy badania.
Na dobitkę, historycy sztuki ustalili, że nasz dzisiejszy obraz nie został nawet namalowany przez Botticellego, ale jednego z jego uczniów. Jedno jest pewne - niewątpliwie jest arcydziełem. Nie ma też wątpliwości, że istnieje podobieństwo z twarzami kobiet na obrazach Sandra.
Simonetta zmarła na gruźlicę w 1476 roku w wieku około 22 lat. W całej Florencji zapanowała rozpacz. Trumnę z jej ciałem obnoszono po ulicach, by każdy mógł ujrzeć najpiękniejszą kobietę Republiki.
Historia miłości – spełnionej Giuliana i niespełnionej – Sandra, do Pięknej Simonetty, porusza serca do dziś. Może więc warto zapomnieć, co ustalili mądrzy i mający wielką wiedzę ludzie. Zapomnieć w imię najpiękniejszej cechy Sztuki – miłości, którą nam daje.
Tak jak trwa miłość kochanków i ból złamanych serc, niech trwa na wieki uczucie tej trójki. Po co to zmieniać?
Autor: Jarosław Jarry Jaworski, Mocna Kultura
Opis obrazu: Sandro Botticelli "Portret młodej kobiety" ze zbiorów Gemäldegalerie w Berlinie, fot. Christoph Schmidt na licencji CC BY-NC-SA 4.0
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Artykuł powstał w ramach projektu
Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura
Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office