CZYTELNIA KULTURALNA
/ Łyk sztuki do kawy
Łyk sztuki do kawy z piękną Żniwiarką Malczewskiego
31.10.24
Wszystko umiera z smutkiem i żałobą,
Choć tylko zmianą kształtu jest skonanie […]
Łamiąca myśl jest, że ludzie tak muszą
Ginąć, jak ginie zwierzę i roślina;
Że to, co we mnie nazywa się duszą,
To jest czująca i myśląca glina...
K. Przerwa Tetmajer - Wszystko umiera z smutkiem i żałobą...
Jedyne prawo, któremu wszyscy bezwzględnie podlegamy, a zarazem wielka zagadka, czy jest COŚ po drugiej stronie. Śmierć – najistotniejszy problem egzystencjalny rozważany bez końca przez filozofów i myślicieli – jest też obecna w dziełach artystów wszystkich epok. Każdy z nich na swój sposób przedstawia ten ostateczny efekt przemijania, wobec którego nic na świecie nie stanowi trwałego oparcia. Jedni usiłują oswoić na różne sposoby jej nieuchronność, budując mity i personifikacje, nadając jej imiona i atrybuty, przedstawiając ją jako ukojenie, odpoczynek po pełnym cierpień i wysiłków życiu. Inni skłaniają się ku melancholii widząc rzeczywistość jako marność i poddając się smutkowi obumierania. Jeszcze inni ukazują ją w całej grozie ostatecznej nieodwołalności jako bezwzględną, ślepą siłę zapraszającą królów i żebraków do brutalnego danse macabre. Gdzieś pomiędzy tymi postawami sytuuje się malarska wizja Jacka Malczewskiego (1854-1929). Jego modelowana wielokrotnie w rozmaitych ujęciach Thanatos należy do najpiękniejszych przedstawień śmierci w polskiej sztuce. Dziś w Łyku sztuki przyjrzymy się bliżej scenie, którą malarz pozostawił na płótnie „Śmierć” z 1902 roku.
Młodopolska konwencja manifestowania dekadenckich nastrojów w dobie fin de siècle czy osobiste doświadczenia? Odpowiedź na pytanie, co stało u podstaw wizji śmierci Malczewskiego brzmi: jedno i drugie. Do tego należy dodać symbolizm czerpiący zarówno ze starożytnych mitów, jak z ludowej wyobraźni. Gdy w 1898 roku umiera Malczewskiemu matka, artysta doświadcza tej straty zupełnie inaczej niż śmierci ojca 14 lat wcześniej. Z ojcem-erudytą był mocno związany i intelektualnie zaprzyjaźniony, matkę wielbił jak świętość. Utracił ją jako dojrzały mężczyzna i wydaje się, że w czterdziestym czwartym roku życia dojmująco poczuł nieuchronność przemijania. Rozpoczęło to serię prac, w których kształtował się i ewoluował model spersonalizowanej śmierci.
Wiele z obrazów Malczewskiego poświęconych śmierci ma w tytule imię Thanatos. W mitologii greckiej był to syn Nocy i Erebu, bóstwo śmierci. Liczne płótna Malczewskiego mają to imię w tytule. Odstępstwem od mitu jest tutaj sfeminizowanie bóstwa. Jest to bardzo w duchu Młodej Polski, która za wcielenie grzechu i wszelkiego zepsucia obrała sobie właśnie kobietę. U Jacka Malczewskiego przedstawienie Thanatos jako kobiety, wydaje się jednak raczej nobilitujące. Na pierwszych obrazach cyklu Thanatos jest antyczna, posągowa, wręcz monumentalna, spowita fantazyjnymi skrzydłami. Jedynym, co różni ją od tak chętnie malowanych przez Malczewskiego aniołów jest… kosa. To z kolei element średniowiecznej ikonografii, który upodobała sobie ludowa wyobraźnia, a co za tym idzie romantycy, którzy byli przecież natchnieniem Malczewskiego. Żniwiarka zbierająca plon ludzkiego żywota traci jednak u artysty bezwzględną brutalność i turpizm Kostuchy. Kosę dzierży z wdziękiem, jakby od niechcenia, czasem sprawdzając palcem jej ostrość. I jest… piękna.
To piękno i uderzającą łagodność wyrazu twarzy Wielkiej Ukoicielki widzimy także na obrazie „Śmierć”. Ten olej na płótnie powstał w 1902 roku i jest symbolistycznym majstersztykiem o wybitnej kompozycji. Początkowo uwagę widza biorą w posiadanie dwie główne postaci na pierwszym planie. Dorodna, bujna kobiecość Żniwiarki o muskularnych ramionach i łagodnym, współczującym spojrzeniu nie wzbudza lęku. Twarz klęczącego przed nią starca wyraża raczej ulgę niż strach. Jego ręce są złożone do modlitwy. Lśni na nich dyskretnie srebrny medalik z wizerunkiem Matki Boskiej, którą katolicy przyzywają „w godzinę śmierci naszej”. Śmierć delikatnym, niemal czułym gestem dłoni zamyka oczy starca wyzwalając od wszelkiego cierpienia, kładąc kres długiemu, pełnemu trudów życiu.
Nie sposób się oprzeć urokowi tej sceny przedstawiającej moment przejścia człowieka w sferę transcendencji. Odbywa się ona na symbolicznej granicy – w progu domu. Zaznacza ten fakt framuga drzwi, która jest jedną z krawędzi obrazu. W tle widać budynki gospodarskie i obejście – doczesność starca. Pomiędzy postaciami a tłem rozciąga się pole usłane zżętym zbożem. To kolejny symbol kresu życia, który, jednakże niesie w sobie pierwiastek nadziei na zmartwychwstanie. Kosmiczny rytm natury podpowiada bowiem, że śmierć jest dopełnieniem cyklu życia i zaczynem odrodzenia. Jesteśmy jak zboże, które musi obumrzeć, spocząć w ziemi, by ponownie wykiełkować. Niezwykłą aurę obrazu potęguje bezruch i nocna cisza. Pierwszoplanowe figury jaśnieją na tym tle oświetlone z wnętrza chaty, z którego widz ogląda całą scenę. Są mocno skontrastowane z mrocznym tłem. Nastrój niesamowitości podkreśla dziwny blask księżyca, a może nadchodzącego świtu, połyskujący na ostrzu kosy i rozświetlający dachy i ściany na drugim planie.
W czasie, gdy wspominamy swoich bliskich zmarłych, zmagając się być może z bólem świeżej straty, gdy odwiedzamy mogiły, by zapalić płomyki pamięci, warto zanurzyć się w tej malarskiej wizji Jacka Malczewskiego. Wydaje się bowiem, że jest ona efektem poszukiwania nadziei w momentach ostatecznych. Jak pisze biograf artysty Adam Heydel, śmierć Malczewskiego „jest olśniewająca, łaskawa, miłosierna. Śmierć dotknięciem dłoni koi ból, przyrzeka inne, pogodne życie, obiecuje zlanie się z tem, co człowiek w życiu najgoręcej i najczyściej ukochał”. Wspominając zatem Bliskich, którzy odeszli, zanurzmy się w symbolicznym przekazie Malczewskiego, który pozwala wierzyć, że śmierć jest łagodnym przejściem, może nawet powrotem do utraconego raju matczynego łona, dziecięcej ufności i poczucia bezpieczeństwa. Bez wątpienia „Śmierć” Malczewskiego tchnie nadzieją obcowania z pięknem w chwili opuszczania tego świata.
A czy potem nastąpi nieśmiertelność? Nasza noblistka Wisława Szymborska daje przewrotną, intrygującą odpowiedź:
Nie ma takiego życia,
które by choć przez chwilę
nie było nieśmiertelne.
Śmierć
zawsze o tę chwilę przybywa spóźniona.
Autorka Małgorzata Broda
Zdjęcie obrazu "Śmierć" Jacka Malczewskiego, Fot. Wikipedia/Domena publiczna
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Artykuł powstał w ramach projektu
Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura
Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office