CZYTELNIA KULTURALNA
/ Łyk sztuki do kawy
Wigilijny Łyk sztuki do kawy
20.12.24
Narodzenie Pańskie jest niewątpliwie jednym z najpopularniejszych motywów w historii sztuki. Przez wieki podejmowali ten temat niezliczeni twórcy. Jako że w Ewangelii opis tego wydarzenia jest dosyć krótki i pomija wiele szczegółów, artyści odwołują się do apokryfów i mitów. Stosują też liczne symbole, które mają nadać portretowanej scenie aurę nadprzyrodzoności. Mamy więc niezliczone ilości przedstawień Świętej Rodziny z leżącym w żłobie Jezusem otoczonym przez zwierzęta, pasterzy i aniołów. Często hołd dzieciątku oddają mędrcy znani w tradycji jako Trzej Królowie. Scenerią jest przeważnie skromna szopa lub jaskinia, nad którą jaśnieje gwiazda betlejemska. Pośród tysięcy obrazów znaleźć można jednak wiele perełek, które w nietypowy sposób przedstawiają ten ważki moment, od którego ludzkość zaczęła liczyć nową epokę dziejów. Jedną z nich jest obraz Albrechta Altdorfera, który powstał między 1500 a 1530 rokiem, a po dziś dzień porusza oryginalnością ujęcia tematu.
„Narodziny Chrystusa” są jednym z dowodów na to, że niemiecki malarz epoki renesansu zasłużył na przydomek „Mistrz z Ratyzbony”. Malując tę scenę artysta wykazał się ogromnym potencjałem, perfekcją wykonania, a przede wszystkim subtelną wrażliwością i dojrzałością twórczą. Na płótnie nie zabrakło także „znaku firmowego” Altdorfera, a mianowicie nowatorskiego na owe czasy operowania światłocieniem.
Scena narodzenia Mesjasza została umieszczona w kącie zrujnowanego budynku. Święta Rodzina niczym wojenni uchodźcy poszukuje tu schronienia i tak ważnej w tym momencie intymności. Pomimo koszmarnego stanu technicznego, przedstawione przez Altdorfera ruiny opromienione jasnym światłem księżyca tchną spokojem. Wcześniej znalazły tu już bezpieczną przystań zwierzęta. Po prawej stronie przez wyrwę w ścianie widzimy leżącego wołu, zaś ciekawski osioł zza pleców Świętego Józefa przygląda się niezwykłej scenie, która rozgrywa się nieco na prawo w ciasnej wnęce.
Przyglądając się bliżej aniołkom trzymającym białe płótno, na którym spoczywa Dzieciątko, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mały Jezus dopiero co przyszedł na świat. Blada z wysiłku twarz Maryi i jej uwaga skupiona na synku, którego nosiła pod sercem, a teraz wreszcie zobaczyła na tym świecie… Jej dłonie skrzyżowane na piersi jakby w podziwie i poczuciu spełnienia… Błogosławiący gest ręki Józefa… To wszystko mówi nam, że anioły asystujące przy narodzinach dosłownie przed chwilą pochwyciły w płótno rodzące się Zbawienie. Jaśnieje ono teraz własnym blaskiem, który ma inną temperaturę i kąt padania, niż wszechobecne na obrazie światło księżyca. Opromienia cherubinki i twarze Maryi i Józefa podświetlając je od dołu. Część blasku wydobywa też z mroku pysk osła. To oni są pierwszymi świadkami cudu narodzin Boga – człowieka.
Cała natura bierze udział w tym misterium dając znaki nadzwyczajności chwili. Na ciemnym, czarno-zielonkawym niebie pyszni się ogromny, jasny księżyc otoczony wielkim halo. Tuż obok chmury się rozstąpiły tworząc mistyczny portal, przez który zstępują na Ziemię anioły. Kilka z nich polatuje nad ruinami odczytując z pergaminów dawne proroctwa, które właśnie się spełniają. Z oddali nadchodzi pierwszy pasterz (widzimy zarys jego postaci w środkowym otworze okiennym pierwszego piętra budynku, po prawej stronie kompozycji). Na razie wszystko skupia się tu, na małej przestrzeni, w miejscu odludnym i opuszczonym. Uśpiony świat nie wie jeszcze, że właśnie rozpoczęła się wielka rewolucja Ewangelii. To tak, jakby autor chciał nam powiedzieć, że często rzeczy ważkie i wielkie, dziejąc się poza głównym nurtem życia, jakby na marginesie historii, jednak ją zmieniają.
Albrecht Altdorfer zyskał uznanie współczesnych mu kolekcjonerów mistrzowskim stosowaniem wielu technik – od akwaforty przez miedzioryt, zdobnictwo, malarstwo, aż do architektury. Jego artystyczny warsztat bywa porównywany z żyjącymi w jego epoce Albrechtem Dürerem czy Lucasem Cranachem Starszym. Nie sposób jednak odmówić mu oryginalności. Jako pierwszy nadał on krajobrazowi rangę samodzielnego tematu malarskiego. Natura była u niego zawsze ważnym, wyrażającym wiele istotnych treści elementem kompozycji. „Narodziny Chrystusa” jest jednym z obrazów, gdzie artyście udało się osiągnąć nastrój kosmicznego cudu. Skontrastowanie pospolitych elementów krajobrazu ze spektakularnymi zjawiskami natury, obecność znanych z mitów, bajek i religijnych opowieści postaci fantastycznych, gra nasyconych barw, dramatyzm światłocienia – wszystko to nadaje nadzwyczajną rangę zwyczajnej scence rodzajowej, w której dwoje strudzonych uchodźców w prowizorycznym schronieniu, dalekim od komfortu, wita na świecie swego nowonarodzonego syna.
Czy niepokoją się o przyszłość swego dziecka? Czy wspominają proroctwa, na których końcu majaczy złowieszczo cień krzyża? Tego autor tworzący w nurcie fantastycznego realizmu nie dopowiada. Jednak uduchowiona, poetycka forma obrazu skłania odbiorcę do refleksji nad przeznaczeniem, które wywiera przemożny wpływ na losy świata i każdego pojedynczego człowieka. Człowieka, który jest pyłem w kosmosie. Pomyślmy o tym przy wigilijnych i świątecznych, pachnących obfitością stołach. Zanim obarczymy biednych, głodnych, niezaradnych, uciekających przed wojną wyłączną odpowiedzialnością za ich los… Zanim ogłosimy, że nie ma dla nich miejsca w naszych gospodach.
Zdjęcie główne: Obraz Albrechta Altdorfera (1480 – 1538), „Narodziny Chrystusa”, datowany na 1500-1530 r., ze zbiorów Gemäldegalerie w Berlinie. Fot. domena publiczna
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Artykuł powstał w ramach projektu
Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura
Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office