CZYTELNIA KULTURALNA
/ Łyk sztuki do kawy
Łyk sztuki do kawy ze Stańczykiem w geście rozpaczy
26.01.24
Stańczyk - błazen na dworze Jagiellonów - przeszedł do historii jako przenikliwy obserwator sceny politycznej i w tym kontekście wielokrotnie pojawiał się w sztuce. Na obrazie Leona Wyczółkowskiego ukazany został w zaskakującym kontekście, otoczony kukiełkami, w pozie wyrażającej rozpacz. Zapraszamy do przyjrzenia się dziełu, które powstało w wyniku konfliktu artysty z krakowskimi konserwatystami, ale do dziś może być z powodzeniem odczytywane na nowo.
Na obrazie Leona Wyczółkowskiego (1852-1936) mężczyzna w charakterystycznej czerwonej czapce z dzwoneczkami siedzi chowając twarz w dłoni w geście rozpaczy. Bez trudu rozpoznamy w nim Stańczyka - nadwornego błazna ostatnich Jagiellonów: Aleksandra Jagiellończyka, Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta. Za swoich czasów słynął z ciętego języka i odważnych sądów, a do wyobraźni zbiorowej wszedł dzięki Janowi Matejce, który uwiecznił go między innymi na obrazie „Stańczyk” z 1862 r. (Muzeum Narodowe w Warszawie). W jego interpretacji błazen był przenikliwym obserwatorem, jedyną osobą zdolną dostrzec dalekosiężne skutki bieżących wydarzeń.
Do tej wizji z pewnością nawiązał Wyczółkowski malując w 1898 r. własną wersję „Stańczyka” (Muzeum Narodowe w Krakowie).
W przeciwieństwie do Matejki, Wyczółkowski nie osadził głównego bohatera w historycznym kontekście. Stańczyk przedstawiony został w otoczeniu figurek charakterystycznych dla szopki krakowskiej, która pod koniec XIX w. przybrała formę teatrzyku lalkowego. Pojawiały się w nim kukiełki we współczesnych strojach, wygłaszające teksty będące komentarzem do aktualnych wydarzeń. Na półce za Stańczykiem możemy dostrzec między innymi Żyda, szlachcica, mieszczanina, a nawet Feliksa Jasieńskiego - kolekcjonera sztuki japońskiej, mecenasa sztuki i przyjaciela Wyczółkowskiego. To do nich odnoszą się dwa alternatywne tytuły obrazu: „Szopka” i „Lalki”. Wyjmujący kolejne figurki ze skrzyni Stańczyk najwyraźniej pełni w tym teatrzyku rolę lalkarza, jednak nie sprawia mu ona przyjemności. „[…] kpił dawnej z wielkich panów, dziś nad lalkami płacze” - napisał sam malarz.
Interpretacja obrazu była dla mieszkańców dziewiętnastowiecznego Krakowa dość jasna. Odkąd w 1869 r. konserwatywni publicyści wydali na łamach „Przeglądu Polskiego” zbiór anonimowych pamfletów (obecnie w bogatych zbiorach POLONY), zatytułowany „Teka Stańczyka”, imię królewskiego błazna przylgnęło właśnie do nich. Konserwatyści krytykowali postępowe ugrupowania czy romantyczne dążenia do odzyskania niepodległości, a ich poglądy zdominowały debatę publiczną. Ich uwadze nie uchodziły także przemiany na polu sztuki, w tym działalność Wyczółkowskiego, który od 1895 r. uczył w Szkole Sztuk Pięknych. „Stańczykom” nie podobało się zarówno jego malarstwo, jak i metody pedagogiczne - w szczególności wprowadzenie do programu studiów kobiecego aktu. Odpowiedzią na ataki krytyków był właśnie „Stańczyk”, który rozpacza nad sytuacją narodu zmienionego w pozbawione woli marionetki kierowane przez konserwatystów. Być może błazna załamuje funkcja patrona tych ostatnich? Zapewne właśnie ten obraz zainspirował Stanisława Wyspiańskiego do zestawieniu w „Weselu” Stańczyka z Dziennikarzem - przedstawicielem jednego z konserwatywnych czasopism. Bezpośrednim impulsem dla Wyczółkowskiego było natomiast przedstawienie odegrane w kręgu jego przyjaciół, w którym w rolę Stańczyka wcielił się malarz Wacław Koniuszko.
Choć dziś kontekst polityczny jest już dawno przebrzmiały, to obraz Wyczółkowskiego nie stracił na świeżości, chociażby za sprawą ekspresyjnej kolorystyki i nowoczesnej kompozycji z główną postacią zepchniętą do narożnika. Wbrew pozorom również symbolika nie przestaje być aktualna. Postać przenikliwego błazna płaczącego nad kondycją współczesnego społeczeństwa można interpretować znacznie szerzej, odnosząc ją do zupełnie innych realiów historycznych.
Zdjęcie główne: Obraz „Stańczyk” Leona Wyczółkowskiego ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie. Fot. Domena Publiczna
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Artykuł powstał w ramach projektu
Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura
Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office