Łyk sztuki do kawy z pocałunkiem

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

Łyk sztuki do kawy z pocałunkiem

Łyk sztuki do kawy z pocałunkiem

14.02.25

W połowie lutego gdziekolwiek spojrzeć pełno wszędzie różu, czerwieni i… serduszek. W Łyku sztuki do kawy – po to by oddać sprawiedliwość istocie święta zakochanych, ale także jako kontrapunkt dla oklepanej stylistyki – proponujemy spotkanie z niezwykłą rzeźbą, która stała się ikoną miłości namiętnej. „Pocałunek” Augusta Rodina zachwyca dziś tak mocno, jak kiedyś szokował. Może dlatego dzieło to ma taką siłę, że poza mistrzowskim operowaniem materią tchnie emocjonalną prawdą, za którą kryją się dzieje dwóch wielkich i dramatycznych miłości. Jedna z nich to historia Franceski da Rimini i Paola Malatesty, dwojga nieszczęsnych kochanków opisanych przez Dantego w „Boskiej komedii”. Druga jest historią życia samego rzeźbiarza.

Nowe imię w historii rzeźbiarstwa


Czerpiący z mitów i literatury romantyk i symbolista zamieniał kamień i metal w impresjonistyczne majstersztyki. Eksperymentując z kompozycją i technikami obróbki materiału sprawiał, że jego rzeźby nie tylko zachwycały, ale też przemawiały bogactwem odwołań i znaczeń inspirując odbiorcę do odczytania uchwyconych w nich historii. Artysta zapraszał do współpracy światło i cień, które igrając na powierzchni i w zakamarkach jego rzeźb powodują wrażenie wibrowania. Jakby zatrzymane w czasie postaci za ułamek sekundy miały się poruszyć… Takie mistrzostwo przyniosło Rodinowi sławę i miano prekursora nowoczesnego rzeźbiarstwa. Nie stało się to jednak od razu. Przez wiele lat budził jako artysta ogromne kontrowersje i tworzył na przekór krytykom. Jako stary człowiek zachęcał zresztą do obrania podobnej strategii swoich uczniów uprzedzając, że drogi do artystycznych przełomów usłane są negatywnymi recenzjami i wybrukowane samotnością. Admirator sztuki Rodina, przez pewien czas pełniący rolę jego sekretarza Rainer Maria Rilke (1875-1926), który był wybitnym poetą i pisarzem, tak pisał o Mistrzu w 1903 roku: „Rodin samotny był przed sławą. A sława, która przyszła, uczyniła go może jeszcze samotniejszym. Bo sława jest ostatecznie tylko sumą wszelkich nieporozumień, jakie gromadzą się dokoła nowego imienia”.


Przygoda z Dantem


„Pocałunek” wywodzi się z zamysłu większej kompozycji, której Rodin poświęcił 37 lat życia. Gdy wreszcie około 1880 roku jego nazwisko stało się znane w Paryżu, otrzymał zamówienie państwowe na wykonanie drzwi z brązu do projektowanego gmachu Musée des Arts Décoratifs. Tak narodziła się idea „Wrót piekieł”. Dwoje potężnych skrzydeł miało być wypełnione dynamicznymi scenami inspirowanymi „Piekłem” – jedną z części poematu „Boska komedia”, który wszedł do kanonu literatury światowej i jest najwybitniejszym dziełem średniowiecznego włoskiego pisarza i myśliciela Dantego Alighieri. Choć Rodin nigdy nie ukończył „Wrót piekieł”, to jednak z tego projektu wyewoluowało wiele jego wybitnych rzeźb, m.in. „Myśliciel”, „Trzy cienie” czy właśnie „Pocałunek”. Ten ostatni nie znalazł się finalnie w projekcie wrót, gdyż zdaniem artysty kochankowie czerpiący wyraźną rozkosz ze swej bliskości zbyt mocno kontrastowali z nastrojem pozostałych udręczonych mękami postaci.

Temat okazał się jednak tak frapujący, że Rodin stworzył na jego podstawie samodzielną rzeźbę. Początkowo nosiła ona tytuł „Francesca da Rimini”. To imię uwiecznionej przez Dantego XIII-wiecznej arystokratki tragicznie i szaleńczo zakochanej w bracie swego męża. Artysta przedstawił opisany przez poetę moment, gdy zakochani czytają wspólnie historię Lancelota i Ginewry. Stąd książka w ręku Paola. Wiedzeni nastrojem chwili całują się pierwszy raz. Pierwszy i… ostatni. Oto w intymną sytuację wkracza zdradzany mąż i morduje kochanków. Odtąd cierpią wspólnie w drugim kręgu piekieł miotani gwałtownym wichrem. Tyle poeta. Uwiedziony tą historią Rodin przedstawia ów rozkoszny i tragiczny zarazem moment, gdy dwoje ludzi ulega sile miłości, podąża za zmysłowymi instynktami i spaja się w pragnieniu odnalezienia mitycznej jedności rozdzielonych u zarania połówek. Robi to najpierw w marmurze na zamówienie rządu, który chce mieć jego rzeźbę na wystawie powszechnej w Paryżu (1889). Dumny z genialnie uchwyconego erotyzmu sceny autor spotkał się jednak z ostrą krytyką i z obawy przed obyczajowym skandalem dzieło zaprezentowano publicznie dopiero w 1898 roku podczas paryskiego Salonu. 



Fot. Jérome Manoukian, agencja fotograficzna Muzeum Rodina


Wykuwanie namiętności

Rzeźba, która miała opowiadać fragment historii literackich bohaterów, stała się uniwersalnym przedstawieniem zmysłowej namiętności. Rodinowi udało się zakląć w trudnym materiale rzeźbiarskim miłość między dwojgiem kochanków i uczynić ją zmysłową i realistyczną. „Pocałunek” jest mistrzowskim przykładem impresjonistycznego rozegrania kompozycji. Pofalowane, spiralnie ułożone ciała kochanków wypieszczone dłutem kontrastują ze szkicową, chropawą i nieobrobioną podstawą. Splecione postaci siedzące na niby skalistej podstawie budują organicznie pulsującą światłem, różnorodną wizualnie bryłę. Aby w pełni doświadczyć sensualności dzieła, widz musi je okrążać, przyglądać się pod różnymi kątami. Dopiero wtedy dostrzeże szczegóły: ramiona oplatające jego szyję, dłonie muskające jej biodra, usta, które wydają się stapiać ze sobą w niesłychanie dosłownym, sugestywnym pocałunku. Rzeźba ukazuje miłość i pasję, ale także tragedię tych, którzy poddali się potężnemu uczuciu i na zawsze muszą ponosić tego konsekwencje.



Fot. Jérome Manoukian, agencja fotograficzna Muzeum Rodina


Ginewra i Lancelot, Francesca i Paolo, August i… Camille


Fascynujemy się historiami, z którymi możemy się identyfikować. Opowieść o Lancelocie szaleńczo zakochanym w żonie swego wodza, mentora i przyjaciela poruszyła Francescę i Paola. Bohaterowie Dantego zainspirowali z kolei Augusta Rodina, który przez całe lata był związany ze swą uczennicą, artystyczną partnerką, genialną rzeźbiarką Camille Claudel.


Gdy się poznali ona miała lat 19, a on 40. Pełna życia, piękna i niezwykle utalentowana dziewczyna poruszyła artystyczną duszę Rodina i znalazła drogę do jego serca. Zaprosił ją do swej pracowni i życia. Godzinami dyskutowali o sztuce, wspólnie pracowali, wiele ich rzeźb „dialoguje” ze sobą. Wkrótce cały Paryż plotkował o ich romansie. Camille z jednej strony pozostawała w cieniu sławnego partnera, z drugiej jednak on konsekwentnie zabiegał o uznanie dla jej talentu w czasach, gdy sztuka tworzona przez kobiety w ogóle nie była poważana. Finał tego romansu okazał się jednak równie tragiczny, jak historia bohaterów Dantego. Camille chciała oficjalnego związku, lecz Rodin nie był zdolny opuścić Rose Beuret – kiedyś modelki, później gospodyni i matki jego syna.


Zrozpaczona Camille postanowiła opuścić rzeźbiarza. Wyprowadziła się, lecz nigdy nie pogodziła się z tym, że ukochany jej nie powstrzymał. Stopniowo zaczęła popadać w obłęd. Uważała, że Rodin podkopuje jej artystyczny autorytet, a świat chce ją okraść z osiągnięć. W końcu zniszczyła swoje rzeźby, a rodzina umieściła ją w zakładzie dla obłąkanych, gdzie w rozpaczy spędziła 30 lat. Nikt tam nie wiedział o jej talencie i dziełach. Po śmierci została pochowana w zbiorowej mogile, a po latach nie udało się nawet odnaleźć jej kości. Oprócz dzieł pozostało jednak jej ciało wielokrotnie z miłością rzeźbione przez Rodina i uwiecznione między innymi także w „Pocałunku”.



Fot. Jérome Manoukian, agencja fotograficzna Muzeum Rodina 


Wieczna miłość


Rzeźba tak doskonała wywoływała skrajne reakcje. Oprócz wspomnianego oburzenia śmiałością i erotyzmem kompozycji budziła też zainteresowanie koneserów. Zainteresowała się nią m.in. słynna paryska odlewnia Barbedienne’a. Pod okiem Rodina w latach 1898-1918 wykonała ona 319 odlewów „Pocałunku” w czterech rozmiarach. Jeden z nich możemy podziwiać w Muzeum Narodowym w Warszawie.


Marmurowy oryginał znajduje się w paryskim Muzeum Rodina. To niezwykłe miejsce warto odwiedzić będąc w stolicy Francji. Pośród wielu sal gromadzących dzieła Augusta znajdziemy tu także utworzoną na jego wyraźne życzenie ekspozycję pięknych i poruszających rzeźb Camille. Nie zdołał wydobyć jej ze szpitala, do końca łożył jednak na jej leczenie, dbał o artystyczną sławę i spuściznę. Umierał z jej imieniem na ustach, majacząc o swej „paryskiej żonie” z żalem, że nigdy się nie odważył jej poślubić.  


Najnowsze badania wskazują, że najsłynniejsze dzieła Rodina były rzeźbione „na cztery ręce”. Jeśli tak, najbardziej prawdopodobne jest, że przyłożyła do nich cząstkę swego talentu i miłości właśnie Camille Claudel. Taką zaklętą w kamieniu i metalu namiętną historię dedykujemy w Walentynki wszystkim, którzy kochają.


Autorka Małgorzata Broda


Zdjęcie rzeźby Augusta Rene Rodina (1840 – 1917) „Pocałunek”, 1889 r., ze zbiorów Muzeum Rodina w Paryżu. Fot. Tylwyth Eldar, na licencji CC BY SA 4.0

 

Zwiedzajcie z nami muzea i galerie całego świata!

Takie możliwości otwiera przed Wami Baza Legalnych Źródeł.

 



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!