W Łyku sztuki do kawy dziewięć żywotów Amelii

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

W Łyku sztuki do kawy dziewięć żywotów Amelii

W Łyku sztuki do kawy dziewięć żywotów Amelii

23.08.24

25 sierpnia 1932 roku w Newark ląduje Amelia Earhart (1897 – 1939). Kończy w ten sposób lot w poprzek USA z Los Angeles do Nowego Jorku ustanawiając kobiecy rekord zasięgu 3938,245 km w rekordowym czasie przelotu 17 godzin 47 minut. Jest to jeden z wielu pobitych przez nią rekordów na fali spektakularnego sukcesu w dziedzinie awiacji, kiedy to jako pierwsza kobieta-pilotka samotnie przeleciała nad Atlantykiem (1932).

Na portrecie widzimy Amelię Earhart pędzla amerykańskiego malarza Howarda Chandlera Christy (1873–1952). Tak się składa, że oboje – każde w swojej dziedzinie – byli ikonami swojej epoki. A ten portret jest pamiątką ich spotkania.

 

Zanim Ameryka oszalała na jej punkcie Amelia Mary Earhart była zwykłą, choć bogatą dziewczyną z Kansas. Jako dziecko była raczej wspinającą się na drzewa chłopczycą i wolała gady i płazy od szczeniaczków. Po szkole średniej zdecydowała się na studia medyczne. Wybór szpitala w Toronto jako miejsca zatrudnienia okazał się brzemienny w skutki. To tam wybrała się z przyjaciółmi na wystawę lotniczą. Widok unoszących się w powietrze maszyn obudził w niej wielką pasję, której postanowiła się oddać.

Rodzice nie byli zachwyceni porzuceniem medycyny i Millie musiała imać się różnych zajęć, by uzbierać na kurs pilotażu. W końcu matka pomogła i marzenie się spełniło. Amelia otrzymała licencję. Zmieniła też swój image. Obcięła włosy i zaczęła się ubierać na wzór swoich idolek – ówczesnych nielicznych pilotek. By zarobić na życie uczyła angielskiego. Podjęła się też pisania felietonów dla jednej z bostońskich gazet.


Gdyby nie pewne zaproszenie, prawdopodobnie skończyłaby jako „weekendowa pilotka”. Jeden telefon od Charlesa Lindbergha okazał się jednak przełomowy. Została zaangażowana do „lotniczego wydarzenia dekady”. W czerwcu 1928 roku „Friendship” pilotowany przez Lindbergha pokonał Ocean Atlantycki z Amelią na pokładzie. W tamtym czasie była to naprawdę niebezpieczna przygoda. Choć okrzyknięto ją bohaterką jako pierwszą kobietę, która przeleciała Atlantyk, Amelia odczuwała spory niedosyt. W jednym z wywiadów powiedziała: „Byłam tylko bagażem. Jak worek ziemniaków. Może kiedyś spróbuję tego sama”.


Od tej pory Amelia rozsądnie eksploatowała zdobytą sławę udzielając wywiadów, wygłaszając odczyty, pisząc książki. Stała się też ikoną feminizmu zakładając The Ninety-Nines – stowarzyszenie kobiet – pilotów z całego świata. Popierała również wprowadzenie Equal Rights Amendment (poprawki o równouprawnieniu kobiet).


Przede wszystkim zaś inwestowała w rozwój swojej lotniczej kariery. W sierpniu 1928 roku kupiła sobie nowy samolot i zaczęło się bicie kolejnych rekordów. Mało kto wie, że przy tych próbach Amelia miał dziewięć kraks, z których jednak wychodziła niemal bez szwanku. Nieustraszenie kusiła los…


Po przełomowym w historii lotnictwa samotnym przelocie Amelii Earhart nad Atlantykiem, który dokonał się 20 maja 1928 roku, świat oszalał na jej punkcie. Okrzyknięto ją „królową przestworzy”. W tamtym czasie była najczęściej fotografowaną osobistością w Stanach. Pozowała też kilku malarzom.


I tu spotykają się drogi dwojga amerykańskich celebrytów. Za takiego był już bowiem wówczas uważany Howard Chandler Christy, malarz I ilustrator, jeden z czołowych przedstawicieli elitarnego nowojorskiego bractwa artystów Epoki Jazzu, którzy w tamtym czasie opanowali media i rynek wydawniczy. Howard Chandler przyćmił ich wszystkich swoją „Christy Girl” – wyidealizowanym wizerunkiem kobiety, która na nowo zdefiniowała piękno, wywarła wpływ na modę i zainspirowała całe żeńskie pokolenia. W różnych odsłonach „Christy Girl” zdobiła okładki popularnych magazynów, bestsellerowe wydania powieści oraz plakaty nawołujące Amerykanów do służby wojskowej, nabywania wojennych obligacji (1917) i ogólnie okazywania „amerykańskiego ducha”.


My jednak spotykamy Howarda Chandlera Chisty jako popularnego portrecistę. Jako taki słynął bowiem od lat dwudziestych do wczesnych lat pięćdziesiątych XX w. Namalował podobizny wielu amerykańskich prezydentów, m.in. Roosevelta, Coolidge’a i Trumana. Portretował również innych słynnych ludzi swojej epoki. Byli wśród nich Edward VIII, Benito Mussolini i… Amelia Earhart.


Amelia pasowała do lansowanego przez malarza wzorca „It Girl”. Nowoczesna, wysoka, wysportowana, nieustraszona… Przedstawił ją siedzącą na skale wysoko nad oceanem, który pokonała, na tle nieba. Rozwiane wiatrem włosy i łopocząca apaszka potęgują wrażenie przebywania „królowej przestworzy” w swoim żywiole – powietrzu. Unikalna jest także odwrotna strona obrazu, na której umieszczono wiersz napisany na tę okoliczność przez Bena Riddle’a.


Namalowałem cię

Na krańcach nieba.

Płyniemy razem, ty i ja.

Spełniają się wielkie sny

Poza głównymi wiatrami losu . . .


Więc namalowałem cię
W twojej bogatej, krótkiej chwili,
By znaleźć pełną miłości niszę
dla całej ludzkości.


Słowa wiersza w przedziwny sposób okazały się prorocze. Życiorys Amelii był bogaty w spektakularne wyczyny, lecz krótki. Gdy 1 czerwca 1937 roku wystartowała z nawigatorem Fredem Noonanem by oblecieć kulę ziemską, nie wiedziała, że będzie to jej ostatni lot.  Ich samolot zaginął 2 lipca w pobliżu Wysp Feniksa. Nie szczędzono środków na poszukiwania. W akcji ratowniczej wzięło udział ponad 4 tysiące ludzi. Bez skutku… W styczniu 1939 roku uznano ich za zmarłych.


Było wiele fantastycznych teorii wieszczących, że słynna pilotka przeżyła wiele lat na bezludnej wyspie lub została japońskim szpiegiem. Ostatnie rewelacje pojawiły się niedawno, gdy w 2017 roku były pracownik FBI Shawn Henry ujawnił tajemniczą fotografię, na której rzekomo widnieje Amelia Earhart ze swym nawigatorem. Eksperci nie potwierdzają jednak autentyczności fotografii. Pomimo wielu wypraw badawczych nie udało się odnaleźć przekonujących dowodów na to, że samolot Amelii gdziekolwiek bezpiecznie wylądował. W ten sposób miejsce jej spoczynku nadal pozostaje tajemnicą. Przesądni powiedzą być może, że swoich dziewięć żywotów Amelia wykorzystała już wcześniej…


Paradoksalnie Earhart pozostała wiecznie młoda. Uśmiecha się do nas z licznych fotografii i pięknego portretu, którym Christy oddał hołd jej odwadze i nieszablonowej kobiecości.

 

Zdjęcie obrazu: Amelia Earhart, Howard Chandler Christy, olej na płótnie, 1933 r.
Ze zbiorów The Seligman Family Foundation, San Francisco, California



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!