CZYTELNIA KULTURALNA
/ Łyk sztuki do kawy
Łyk sztuki z Architektem Niepodległości
06.11.24
W przededniu Święta Niepodległości przedstawiamy portret Marszałka Józefa Piłsudskiego pędzla Jacka Malczewskiego. Wizja artysty jest nietypowa i – jak to miał w zwyczaju – mocno symboliczna. Malczewski zwykł mawiać „Malujcie tak, by Polska zmartwychwstała”. „Portret brygadiera Józefa Piłsudskiego” jest jego osobistym i wybitnym przykładem realizacji tego postulatu.
Każdy naród ma swój panteon postaci, które odegrały w jego historii ważną rolę i charakteryzowały się charyzmą, co uczyniło je podmiotem gloryfikacji, czasem niemal kultu. Francuzi mają swego Robespierre’a, Brytyjczycy – Churchilla, Amerykanie – Washingtona. W Polsce jedną z takich postaci jest niewątpliwie Józef Piłsudski (1867-1935). Żołnierz, polityk, polski działacz społeczny i niepodległościowy, twórca Organizacji Bojowej PPS, Legionów Polskich i Polskiej Organizacji Wojskowej od 11 listopada 1918 roku był naczelnym wodzem Armii Polskiej, pierwszym marszałkiem (1920), dwukrotnym premierem Polski (1926-1928 i 1930). Uważany za genialnego dowódcę, wybitnego stratega, wręcz wizjonera Piłsudski stał się dla wielu nadzieją na niepodległość, a po jej odzyskaniu – wymarzonym przywódcą odrodzonej Polski.
Portret Marszałka powstał w 1916 roku. Modela przedstawiono w mundurze brygadiera Legionów Polskich. Tym, co odróżnia ten obraz od innych portretów Piłsudskiego jest rzucający się w oczy brak maciejówki – charakterystycznej czapki z okrągłym denkiem i sztywnym daszkiem, która z chłopskiego ubioru awansowała na część umundurowania wojskowego. Tutaj przedstawiono popiersie modela z gołą głową, w pozycji en trois quarts. Jest to upozowanie, w jakim Malczewski zwykł przedstawiać sam siebie na autoportretach. W połączeniu z rysami twarzy przypominającymi mocno fizis malarza skłania to ekspertów do hipotezy, że Malczewski być może świadomie „wmiksował” własne cechy do portretu. Zważywszy na wielowarstwową często symbolikę, którą z upodobaniem stosował ten malarz, można przypuszczać, że jest to nie tylko portret Piłsudskiego, ale wizja artysty jako wodza, który w swojej dziedzinie niesie nadzieję na wyzwolenie ojczyzny.
Z podobieństwem portretu do modela wiąże się zresztą zabawna anegdota. Piłsudski opowiedział swojej znajomej Aleksandrze Zagórskiej, jak to pod koniec pracy nad obrazem wycierając ręce z farby malarz zapytał swego pomocnika, czy postać na portrecie jest podobna do oryginału. Pomocnik, nauczony zapewne doświadczeniem, skwapliwie przytaknął. „Powiedziałbyś nie, to mordę bym skuł” – skomentował lakonicznie Malczewski. Gdy następnie z takim samym pytaniem malarz zwrócił się do Piłsudskiego, ten miał się na baczności i odpowiedział ostrożne, że na portrecie wygląda może nieco zbyt wyniośle. „Jeżeli pan takim nie jest, to musi Pan takim się stać.” – oświadczył stanowczo Jacek Malczewski. Mając w pamięci kolejne lata działalności Piłsudskiego można by rzec, że słowo malarza stało się ciałem.
Wracając do samego obrazu kolejną cechą charakterystyczną dla stylu Jacka Malczewskiego jest umieszczenie postaci pierwszoplanowej na rozmytym, jasnym tle z delikatnie zaznaczoną linią horyzontu. Tutaj jest to pastelowa, pełna kwiatów łąka przywodząca na myśl wiosnę symbolizującą przecież odradzanie się, nowy początek tchnący nadzieją. W głębi kompozycji, na lewo od twarzy modela, widzimy eteryczną postać. Jest to delikatna jak dym, a przez to znajdująca się jakby w sferze marzeń Nike – bogini zwycięstwa. Ponoć Piłsudski marzył o wkomponowaniu w jakiś sposób w portret postaci swego ulubionego króla Władysława Warneńczyka. Swoim zwyczajem Malczewski planował przedstawić króla symbolicznie, w postaci ptaka, najpewniej orła. To z kolei spotkało się ze sprzeciwem modela, który obawiał się, by artysta nie posadził mu ptaka… na głowie. Obecna ostatecznie na obrazie Nike zrodziła się więc z kompromisu, jakże szczęśliwego dla ostatecznego efektu zarówno estetycznego, jak i symbolicznego. Nike lewituje nad ramieniem Piłsudskiego jak tuman kurzu, jak zaczątek rodzącej się w głowie wodza trąby powietrznej, która ma porwać cały naród. Delikatna i przejrzysta, lecz znacząco obecna symbolizuje nadzieję na zwycięską walkę o niepodległość.
Nadzieje wspólne zarówno dla wodza, jak i artysty oraz dla milionów polskich patriotów spełniły się dwa lata po powstaniu portretu. 11 listopada 1918 roku to był poniedziałek. W wagonie sztabowym w Compiegne, gdzie mieściła się kwatera marszałka Francji Ferdynanda Focha, podpisano w tym dniu zawieszenie broni pomiędzy aliantami a Niemcami, kończące I wojnę światową. W Warszawie zaś Rada Regencyjna „wobec grożącego niebezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, dla ujednolicenia wszelkich zarządzeń wojskowych i utrzymania porządku w kraju” przekazała władzę wojskową i naczelne dowództwo wojsk polskich brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu.
W tych dniach Polacy uświadomili sobie, że po latach niewoli odzyskali w końcu niepodległość. W relacji Jędrzeja Moraczewskiego została opisana atmosfera tej wyjątkowej chwili:
„Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze!”.
Wymarzona przez Malczewskiego Nike nareszcie rozwinęła swe skrzydła nad Polską.
Autorka: Małgorzata Broda
Zdjęcie obrazu Jacka Malczewskiego (1854-1929) „Portret brygadiera Józefa Piłsudskiego”, 1916, olej na desce dębowej, Muzeum Narodowe w Warszawie. Fot. domena publiczna.
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Artykuł powstał w ramach projektu
Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura
Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office