Łyk sztuki do kawy z zimą po drugiej stronie szyby

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

Łyk sztuki do kawy z zimą po drugiej stronie szyby

Łyk sztuki do kawy z zimą po drugiej stronie szyby

17.01.25

Natura nareszcie obdarowała nas stosowną do pory roku dekoracją. W wielu regionach spadł śnieg okrywając jasnym płaszczem wszystko, co szare, gołe i brzydkie. Każdy chyba pamięta z dzieciństwa radość malowania aniołków w sypkim puchu, lepienia bałwana, czy szalonej bitwy na śnieżki. Wielu doświadczyło też pierwszych artystycznych wzruszeń siedząc w ciepłym wnętrzu i patrząc na szyby, na których mróz wyrzeźbił swoje magiczne ornamenty. Dziś w łyku sztuki do kawy baśniowy, zimowy pejzaż zza szyby, na której wyczarowała go temperą muza krakowskich artystów.

Michalina Janoszanka (1889-1952) urodziła się w rodzinie o artystycznych tradycjach. Zapały twórcze wnuczki wspierała szczególnie babcia, Maria z Wolańskich Kaniewska. To ona zaprowadziła małą Michasię do pracowni Jacka Malczewskiego i fakt ten przesądził właściwie o całej przyszłości dziewczynki. Rodzinne związki z rodziną Malczewskich to jedno, lecz bliskie kontakty z malarzem, później pozowanie do wielu jego dzieł (m.in. „Niewola”, „Wojna”, „Wolność”, „Kobieta”, „Pożegnanie z pracownią. Prządka”) sprawiło, że Michalina darzyła Mistrza wielkim podziwem i oddaniem. Po latach napisze nawet jego pomnikową biografię wygładzając wszelkie rysy na jego charakterze. Malczewski miał oczywiście wielki wpływ na kształtowanie artystycznej wrażliwości i rozwój talentu Michaliny. Okazywał łaskawe zainteresowanie dla jej malarskich prób doceniając talent dekoratorski i techniczną precyzję. Z wyczuciem właściwym geniuszowi za najbardziej wartościowy uznał jej cykl malowanych na szkle, baśniowych scenek świadczących o bujnej wyobraźni i oryginalnym stylu.


Z tego właśnie cyklu pochodzi  „Zima”. Malowanie temperą na szkle nie należy ani do najbardziej typowych, ani też do łatwych technik. Wymaga dokładnego zaplanowania całości kompozycji wraz z najdrobniejszymi szczegółami. Obraz powstaje bowiem „od tyłu”. Maluje się przecież po przeciwnej stronie szkła niż ta, z której obraz będzie oglądany. Najpierw nanoszone są kontury i szczegóły oraz najjaśniejsze plamy, potem kolory tworzące główne części kompozycji, a na końcu tło.


Z czasem okazało się, że Michalina Janoszanka była świetna w tej właśnie technice, kojarzonej głównie z twórczością ludową. Wprowadziła do niej własne modyfikacje stosując o wiele szerszą paletę barw, subtelne przejścia tonalne i złote kontury zamiast czarnych obrysów. Farby są kładzione nierównomiernie, co dodaje warstwom malunku ciekawej tekstury. Wszystko to sprawia, że ostatecznie kompozycja urzeka lekkością i aurą pewnej tajemniczości. Obraz zaprasza do wnętrza, każe odkrywać coraz to nowe szczegóły, a przede wszystkim podążać za opowiadaną historią.


„Zima” jest przykładem takiej malowanej opowieści. Janoszanka była też pisarką. Jednak dzisiaj zarówno jej styl, jak i wizja świata, poglądy, natarczywie pouczające tezy trącą raczej myszką i nie zdobędą zbyt wielu czytelniczych serc. Inaczej jest z tą zimową baśnią na szkle, która angażuje i zachwyca. Akcja dzieje się wieczorową lub nocną porą, pod granatowym niebem, pośród skrzącego się zmrożonym śniegiem leśnego pejzażu. Księżyc wydobywa złocistym światłem rysunek słojów na pniach drzew. Lśni też na smolistych piórach kruków, które zasiadły na oblodzonej, ciężkiej od sopli gałęzi na pierwszym planie. I byłby to może banalny, często spotykany zimowy landszaft, gdyby nie to, że te kruki ze sobą rozmawiają! Wyobraźnia widza zostaje zaproszona do dopisywania dalszych rozdziałów tej opowieści. Czy to rodzeństwo ze wspólnego gniazda, kuple od polowania, a może krucze małżeństwo? Jeśliby komuś ta zabawa wydała się zbyt dziecinna, zobaczy tylko banalną scenkę. To osobisty wybór. 


Jednak chyba do nas wszystkich wraca tu skojarzenie z oglądaniem zimowej sceny przez zmrożone okno. Artystka bawi się kompozycją i tworzywem. Maluje na szybie scenę… za szybą. A my pozostajemy w ciepłym wnętrzu, by się nią rozkoszować.


Odeszły w zapomnienie niezbyt wybitne oleje Michaliny Janoszanki. Portrety i pejzaże jej autorstwa znane są tylko nielicznym, głównie historykom sztuki. Jednak zaczerpnięta z ludowości technika wzbogacona modernistyczną dekoratywnością i opowiedziane we własnym stylu historie na szkle mogą wciąż zachwycać i inspirować. Ulotne postaci świętych, legendarne postaci, fantastyczne stwory i stylizowane zwierzęta umieszczone na tle oddanych żywymi barwami pejzaży pukają do drzwi wyobraźni współczesnego człowieka. I wiele z tych drzwi się przed nimi otwiera.

 

Autorka Małgorzata Broda

Zdjęcie obrazu Michaliny Janoszanki – „Zima”, między 1920-1929, tempera na szkle, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie. Fot. domena publiczna



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!