Łyk sztuki do kawy z Laokoonem

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

Łyk sztuki do kawy z Laokoonem

Łyk sztuki do kawy z Laokoonem

17.11.22

Jedno ze swoich najlepszych, a zarazem najbardziej tajemniczych dzieł – „Laokoon” – El Greco namalował tuż przed śmiercią. Obraz jest wyjątkowy z wielu względów, choćby dlatego, że artysta nigdy wcześniej nie sięgał po tematy mitologiczne. Bardzo możliwe, że wybrał historię, która skrywa bardziej współczesne przesłanie, zrozumiałe dla jego otoczenia, a dla nas niejasne. Nawet nie znając pełnego kontekstu możemy jednak zachwycić się ekspresją dzieła, nieosiągalną dla innych artystów czasów El Greca.

 

El Greco należał do najbardziej niezwykłych artystów swojej epoki. W swojej twórczości odchodził od naśladownictwa natury na rzecz dramatyzmu osiąganego wszelkimi możliwymi środkami plastycznymi. Jego oryginalny styl był w dużej mierze wynikiem drogi jaką przeszedł. El Greco urodził się na Krecie jako Domenikos Theotokopulos. W rodzinnych stronach szkolił się początkowo w malowaniu ikon. Później trafił do Włoch: do Wenecji i Rzymu, gdzie poznał twórczość wielkich mistrzów renesansu. Ostatecznie osiadł w Hiszpanii, znajdując swoje miejsce w Toledo. To tam w pełni rozwinęła się jego charakterystyczna maniera, która apogeum osiągnęła w ostatnich latach życia artysty. Arcydziełem z tego okresu jest Laokoon namalowany tuż przed śmiercią malarza, prawdopodobnie w latach 1610-1614. Obraz nigdy nie został ukończony, być może miał być jedynie studium przygotowawczym przed stworzeniem większej wersji kompozycji. Z inwentarza sporządzonego po śmierci artysty wiadomo o istnieniu jeszcze dwóch innych wariantów tego tematu, obu w mniejszych formatach.

 

Tytułowy Laokoon był kapłanem w Troi. Jako jeden z nielicznych przejrzał podstęp, jakim było dostarczenie przez Greków drewnianego konia. Rzucił w niego nawet oszczepem, by zademonstrować współobywatelom głuchy odgłos. Ten gest wzburzył Atenę stojącą po stronie Greków. Za karę bogini zesłała na Laokoona i jego dwóch synów ogromne węże. Według innej wersji Laokoona na śmierć skazał Apollo, którego kapłan obraził łamiąc nakaz celibatu. W obu wariantach Trojanie, przekonani, że odrzucenie daru sprowadzi na nich podobny los, wprowadzili konia do miasta. El Greco zdecydował się namalować ostatnie chwile Laokoona – dramatyczną i skazaną na porażkę walkę z wężami. To jedyny znany przypadek, kiedy artysta zaczerpnął temat z mitologii. Zapewne niemały wpływ miała na niego oglądana w Rzymie rzeźba „Grupa Laokoona” (obecnie Muzea Watykańskie), odkryta przypadkiem w 1506 r. i budząca od tego czasu duże zainteresowanie. Mimo pewnych elementów wspólnych, El Greco podszedł do tematu w sposób bardzo nietypowy. Nie próbował naśladować antyku ani dostosować ukazywanych realiów do epoki. Skoncentrował się raczej na osiągnięciu maksymalnej ekspresji, której podporządkował kolorystykę obrazu, perspektywę i proporcje – wszystkie dalekie od realizmu. Skrajnie wydłużone postacie o sinych ciałach robią wręcz upiorne wrażenie. Na dalszym planie malarz umieścił konia, ale nie drewnianego lecz żywego, zmierzającego w stronę miasta. Starożytną Troję na obrazie zastąpiło współczesne Toledo. Pod podobnie niepokojącym, pochmurnym niebem El Greco namalował je kilka lat wcześniej na obrazie „Widok Toledo” (The Metropolitan Museum of Art).


Obraz El Greco „Widok Toledo”. Fot. Domena publiczna

 

„Laokoon” to najtrudniejsze do rozszyfrowania dzieło El Greco. Zagadkowa jest chociażby obecność dwóch postaci po prawej stronie („dodatkowa" głowa została odkryta podczas badań obrazu i zapewne stanowiła próbny wariant głowy jednej z postaci). Niektórzy widzieli w nich Adama i Ewę, inni – Parysa i Helenę, od których miłości zaczęła się wojna trojańska. Najczęściej przyjmuje się, że są to bogowie doglądający swojej zemsty. Którzy konkretnie? Tego ustalić nie sposób, nie wiedząc jaki wariant historii znał El Greco. Można podejrzewać, że umieszczając scenę na tle współczesnego miasta artysta chciał wyrazić coś więcej, niż tylko zilustrować mit. Być może odnosił się do szalejącej w ówczesnej Hiszpanii inkwizycji. „Laokoon” mógł być na przykład hołdem dla szanowanego w kręgach malarza arcybiskupa Bartolomé Carranza de Miranda, który w latach 1559-1576 był sądzony pod zarzutem promowania heretyckich idei. Inna interpretacja wiąże obraz z powstaniem Comuneros w Kastylii – rebelią przeciw habsburskiemu królowi Karolowi V, zakończoną w 1522 r. porażką powstańców. Podobne teorie można mnożyć, ale dzieło El Greca raczej nigdy nie zdradzi wszystkich swoich tajemnic. Niezależnie od interpretacji, główną siłą obrazu pozostaje jego niespotykana dramaturgia, która oddziałuje nawet bez znajomości kontekstu i której nie zdołałby uzyskać żaden inny malarz epoki El Greca.

 

Do końca życia El Greca „Laokoon” pozostawał w jego pracowni. W kolejnych stuleciach przeszedł przez wiele prywatnych kolekcji, by w 1946 r. trafić do National Gallery of Art w Waszyngtonie, gdzie znajduje się do dziś.

 

Zdjęcie główne: El Greco „Laokoon”. Fot. Domena publiczna




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!