Łyk sztuki do kawy z "Moną Lisą" wg Duchampa

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

Łyk sztuki do kawy z 

Łyk sztuki do kawy z "Moną Lisą" wg Duchampa

03.11.23

Monę Lisę” Leonarda da Vinci zna chyba każdy. Ten fakt postanowił wykorzystać Marcel Duchamp, który - z właściwym sobie poczuciem humoru - dorysował do obrazu wąsy oraz opatrzył go sprośnym tytułem. Zagrał w ten sposób na nosie przedstawicielom świata sztuki i paradoksalnie stworzył dzieło, które pokazywane jest dziś w najbardziej prestiżowych muzeach.


Marcel Duchamp (1887-1968) zapracował sobie na miano enfant terrible świata sztuki. Zaliczany jest do przedstawicieli dadaizmu, czyli nurtu literacko-artystycznego będącego w pewnym sensie reakcją na I wojnę światową. Dadaiści w swoich dziełach negowali tradycję, posługiwali się absurdalnym, a nawet sztubackim humorem, przekraczali wszelkie granice. Nawet w takim towarzystwie Duchamp wyróżniał się swoimi pomysłami, które trwale zmieniły myślenie o sztuce. Jego oryginalnym konceptem były tak zwane „ready-mades”, czyli gotowe przedmioty, czasem zmodyfikowane, potraktowane jako dzieła, a może raczej anty-dzieła. Najgłośniejszy przykład to „Fontanna” - zwykły pisuar, który Duchamp opatrzył tytułem i wysłał na wystawę, podważając granice tego co jest, a co nie jest obiektem artystycznym.


W roku 1919 obchodzono 400-lecie śmierci Leonarda da Vinci. Być może to skłoniło Duchampa do zajęcia się jego najsłynniejszym dziełem malarskim: „Moną Lisą”. Pocztówkę z reprodukcją obrazu potraktował jako jedno ze swoich „ready-mades” i dorysował do niej ołówkiem wąsy i kozią bródkę. To bardzo prosty gest - zapewne każdy choć raz zrobił coś takiego z ilustracją ze szkolnego podręcznika albo fotografią z gazety. Poza zarostem, Duchamp nadał „Monie Lisie” nowy tytuł: „L.H.O.O.Q.”. Tajemniczy skrót nie ma większego sensu dopóki nie odczytamy go głośno po francusku. Wówczas fonetyczny zapis liter będzie zbliżony do zdania „Elle a chaud au cul”, co dosłownie znaczy… „ona ma gorący tyłek” i może być rozumiane jako wulgarne określenie stanu podniecenia seksualnego.

Dlaczego padło na „Monę Lisę”? Sam Duchamp tłumaczył, że przez swoją sławę aż prosiła się o zostanie obiektem skandalu. Obraz Leonarda był na ustach wszystkich już od kilku lat - od momentu, gdy został skradziony, a następnie wrócił do Luwru. Pierwszymi podejrzanymi o udział w przestępstwie (niesłusznie!) byli awangardowy poeta Guillaume Apollinaire i równie awangardowy malarz Pablo Picasso. Nic dziwnego: „Mona Lisa” stanowiła dla młodych artystów symbol znienawidzonej, tradycyjnej sztuki. W tym samym mniej więcej czasie futuryści nawoływali by spalić muzea. U Duchampa nie było miejsca na tak gwałtowne gesty. Jak przystało na zapalonego szachistę, kierował się w swoich działaniach logiką. Zamiast rzucać kamieniami w obraz (to również spotkało kiedyś „Monę Lisę”), zadowolił się „zdewastowaniem” jej reprodukcji. Nie był w tym wcale odosobniony ani nawet pierwszy. Kilkadziesiąt lat wcześniej ilustrator Eugène Bataille używający pseudonimu Sapeck wykonał satyryczny rysunek przedstawiający Giocondę palącą fajkę i puszczającą kółeczka z dymu.


Arthur Sapeck-Gioconda paląca fajkę, źródło Wikipedia

Przeróbek słynnego portretu powstałych w XX i XXI w. nie ma nawet sensu liczyć.
Warto dodać, że alternatywna nazwa obrazu „La Gioconda” pochodzi od nazwiska florenckiego kupca Francesca Gioconda. Według Jerzego Cepika, autora biografii Da Vinciego, to sam malarz wymógł na kupcu zgodę na namalowanie portretu jego żony, a po jego namalowaniu odmówił sprzedania go.


Na modyfikacji pocztówki nie kończy się historia „L.H.O.O.Q.”. Inny awangardowy artysta, Francis Picabia chciał w 1920 r. opublikować pracę w swoim piśmie „391”, ale nie mógł się doczekać jej reprodukcji, więc za zgodą Duchampa sam namalował Mona Lisie wąsy, zapominając o bródce. Ponad dwadzieścia lat później Duchamp dorysował brakujący element na egzemplarzu gazety znalezionym w antykwariacie, dopisując informację o autorstwie poszczególnych fragmentów zarostu. To nie jedyny przykład późniejszej zabawy własnym pomysłem. Na innej reprodukcji obrazu Leonarda Duchamp nie dorysował nic i zatytułował ją „L.H.O.O.Q. ogolona”. W sumie artysta wykonał bardzo wiele wersji „Mony Lisy” z wąsami (najpóźniejsze pochodzą z lat 60.), które znajdują się obecnie w muzeach na całym świecie, m.in. Centre Pompidou w Paryżu, Norton Simon Museum w Pasadenie czy Israel Museum w Jerozolimie.

Zdjęcie główne: Obraz „L.H.O.O.Q.” Marcela Duchampa. Fot. Domena Publiczna





Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!