CZYTELNIA KULTURALNA
/ Polecamy

„Fenicki układ” Wesa Andersona – styl, ironia i emocje w najlepszym wydaniu.
20.06.25
W najnowszym filmie Wes Anderson, ponownie udowadnia, że jest twórcą, który potrafi zbudować świat jednocześnie odrealniony jak i głęboko osadzony w emocjonalnym doświadczeniu.
Tym razem akcja przenosi widza do fikcyjnego państwa Fenicji lat pięćdziesiątych XX wieku, gdzie industrialna potęga spotyka się z rodzinną tajemnicą i politycznym zamieszaniem.
Główny bohater to Anatole „Zsa-Zsa” Korda – przemysłowy magnat, który po serii katastrof lotniczych i osobistych powraca, by dokończyć swój wielki projekt infrastrukturalny – sieć transportową o kluczowym znaczeniu dla odbudowującej się Fenicji. W tę rolę wcielił się Benicio del Toro, który z niezwykłą swobodą balansuje między cynizmem, goryczą i humorem. Jego partnerką na ekranie jest Mia Threapleton jako Liesl, córka Kordy i zarazem była zakonnica, która po latach wraca do kraju, by nie tylko przejąć kontrolę nad rodzinnym imperium, lecz także rozwikłać zagadkę śmierci matki. Ich relacja stanowi jeden z najbardziej poruszających elementów filmu.
„Fenicki układ” to kino gatunkowo nieoczywiste. Łączy w sobie elementy thrillera szpiegowskiego, dramatu rodzinnego, czarnej komedii i klasycznego kina przygodowego. Anderson jak zawsze snuje swoją opowieść z charakterystycznym dla siebie dystansem, ironią i perfekcyjną kontrolą nad każdym szczegółem. Film niezwykle formalny, precyzyjnie skomponowany wizualnie – pastelowa kolorystyka, symetryczne kadry i bogactwo detalu czynią z każdego ujęcia małe dzieło sztuki. Tym razem za zdjęcia odpowiada Bruno Delbonnel, znany z „Amelii”, co sprawia, że obraz nabiera dodatkowej głębi i zmysłowości.
Film ma wiele wątków – od konfliktu pokoleń, przez napięcia między sacrum a profanum, aż po rolę technologii i przemysłu w budowaniu (i niszczeniu) ludzkich relacji. Anderson nie rezygnuje przy tym z charakterystycznego humoru i groteski, ale pod spodem tej stylizowanej opowieści kryje się prawdziwe emocjonalne napięcie. Postaci – choć często ujęte w ramy konwencji – mają w sobie coś autentycznego, bolesnego i prawdziwego.
Warto również zwrócić uwagę na obsadę: oprócz del Toro i Threapleton na ekranie pojawiają się m.in. Tom Hanks, Bill Murray, Michael Cera, Benedict Cumberbatch, Bryan Cranston i Scarlett Johansson. To nie tylko plejada gwiazd, ale przede wszystkim aktorzy, którzy potrafią odnaleźć się w specyficznym stylu Andersona – precyzyjnym, teatralnym, ale wymagającym głębi.
„Fenicki układ” to film stworzony z myślą o wielkim ekranie. To seans, który jednocześnie bawi, wzrusza i zmusza do refleksji. Jeśli szukasz w kinie czegoś więcej niż tylko szybkiej rozrywki – to propozycja idealna. Styl i treść, forma i emocje – wszystko tu gra we wspólnym układzie. Fenickim układzie.
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura


Najnowsze - na skróty
