„Lany poniedziałek”

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Polecamy

„Lany poniedziałek”

„Lany poniedziałek”

06.12.24

„Lany poniedziałek” to utrzymana w klimacie realizmu magicznego, osadzona w polskich realiach, ale niezwykle uniwersalna opowieść o mierzeniu się z krzywdą, oswajaniu traumy i uzdrawiającej sile empatii.

 

Gdzieś na granicy dzieciństwa i dorosłości, w małej grupie przyjaciół płynie życie piętnastoletniej Klary. Przyszłość rysuje się jasno i obiecująco. Jednak wystarczy jedna chwila, by to wszystko zburzyć. Co tak naprawdę wydarzyło się w lany poniedziałek przed rokiem? Kim był mężczyzna, który skrzywdził Klarę? Jak po czymś takim odnaleźć znów sens i radość życia? W poszukiwaniu wsparcia i zrozumienia, Klara zwraca się do nowej przyjaciółki, która znacznie różni się od reszty nastolatków w mieście. Dziewczyny będą musiały zmierzyć się z głęboko skrywaną traumą, szukając nadziei i nowego początku. „Lany poniedziałek” to magiczna opowieść o uzdrawiającej sile empatii, osadzona w barwnym świecie polskich obchodów wielkanocnych.

 

Współscenarzystką i reżyserką filmu jest debiutująca w obu rolach Justyna Mytnik, która tak wspomina początki pracy nad tym projektem: „Pracę nad pisaniem scenariusza zaczęłam dokładnie siedem lat temu, kiedy byłam studentką czwartego roku łódzkiej filmówki. Inspiracja przyszła, kiedy pojechałam do Meksyku i miałam możliwość uczestniczenia w obchodach Święta Zmarłych, czyli Dia de los Muertos. Wtedy przyszła do mnie myśl, że przecież równie fascynujące są nasze polskie zwyczaje wielkanocne. Są ludyczne i unikalne, zaczynając od topienia marzanny poprzez święcenie palemek w kościele i kończąc na lanym poniedziałku, podczas którego nawet dziś w mniejszych miejscowościach młodzi ludzie oblewają się kubłami wody. Mam wielki sentyment do naszych świąt.

 

 

Potem zaczęłam zastanawiać się, jaką historię włożyć w tę scenerię. Pewnego dnia przeglądałam swój zeszyt, w którym miałam zapisane pomysły na różne filmy i wpadło mi w oko takie zdanie: »A co by było, gdybym zrobiła film, który zaczynałby się w pierwszej minucie od przemocy seksualnej?« Nie chciałam pisać scenariusza, w którym przemoc byłaby punktem zwrotnym, źródłem napięcia. Ta zmiana akcentu dała mi możliwość postawienia pytań: »Co jest najtrudniejsze w doświadczeniu przemocy? Sam czas jej trwania? A może życie z tym przez lata i mierzenie się z traumą oraz reakcją rodziny i społeczeństwa?«”

 

Film opowiada o relacjach wśród młodych ludzi, więc kluczowym elementem było znalezienie odpowiednich aktorek i aktorów, którzy byliby w stanie wiarygodnie przedstawić poważną tematykę filmu.

 

„Przed zdjęciami najbardziej stresowała mnie kwestia znalezienia aktorki do głównej roli” – wspomina Justyna Mytnik. – „Początkowo miałam pomysł, by zagrała ją studentka szkoły aktorskiej. Piotr Bartuszek, reżyser castingu, nakłonił mnie do tego, by szukać wśród młodszych dziewczyn. Mieliśmy szczęście! Piętnastoletnią wówczas Julię Polaczek dostrzegłam już na pierwszym castingu.”

 


Julia Polaczek

 

„Od dziecka marzyłam o aktorstwie” – opowiada Julia Polaczek. – „Pochodzę z Czechowic-Dziedzic i tam stawiałam pierwsze kroki w konkursach recytatorskich i teatrze muzycznym Movimento. Pamiętam, że pewnego dnia ktoś ze znajomych podesłał mi ogłoszenie z Facebooka, które napisał Piotr Bartuszek, reżyser castingów. Nagrałam więc swoją wizytówkę, a potem dostałam zadanie, by na próbę nagrać dwie sceny ze scenariusza. Chodziło o pierwszoplanową rolę Klary.

 

W pierwszej scenie miałam zwierzyć się koleżance ze swojego dziwnego snu, a w drugiej być niezadowolona z ciuchów przed wyjściem na imprezę. Ustawiłam telefon z kamerą na balkonie, zmontowałam sceny w jeden filmik i wysłałam go. W rezultacie zaproszono mnie do Warszawy na zdjęcia próbne. Gdy wracałam pociągiem do siebie na Śląsk, zadzwonił Piotr Bartuszek i poinformował mnie, że dostałam tę rolę, ale... musi jeszcze porozmawiać z moim rodzicami! Miałam wtedy 16 lat i w tym samym czasie zaczynałam zdjęcia do »Strefy interesów«”.

 

 

Reżyserka tak opisuje główną bohaterkę: „Klara jest bardzo wrażliwą nastolatką, która nie przystaje do swojej grupy rówieśniczej. Z jednej strony jest zwariowana, ale przede wszystkim jednak chodzi swoimi ścieżkami. Natomiast jej starsza siostra Marta stara się za wszelką cenę być popularna w grupie i pragnie, by koledzy postrzegali ją jako dziewczynę optymistyczną i pozytywną. Dlatego wywiera presję na Klarę, żeby ta za wszelką cenę dopasowała się do koleżanek. Jednocześnie, niejako w zastępstwie zapracowanej mamy, stara się troszczyć o młodszą siostrę. Mimo to problem, z którym mierzą się obie dziewczyny zwyczajnie ich przerasta.”

 

W rolę Marty wcieliła się studentka Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie Nel Kaczmarek, która tak przedstawia graną przez siebie postać: „Marta myśli, że jest twarda, ale na pierwszym miejscu stawia zdanie innych ludzi. Swoją narrację buduje na przekonaniu, że nie można się wyróżniać, a jej myśli są krążą wokół tego ,»co ludzie powiedzą«. Jednocześnie próbuje matkować młodszej Klarze. Wchodzi w rolę, która zwyczajnie ją przerasta. Marta nie radzi sobie z bagażem własnych doświadczeń, więc tym bardziej nie jest w stanie zająć się problemami innych. Choć myśli, że ma wszystko pod kontrolą, jest bardzo zagubiona i nie ma o tym komu powiedzieć. Co jest kluczem do tej postaci? Marta przechodzi wewnętrzną metamorfozę i właśnie to jest w niej najciekawsze. Uwrażliwia się, zbliża do swojej bezradności i złości.”

 


Nel Kaczmarek i Julia Polaczek

 

„Film opowiada o PTSD, czyli zespole stresu pourazowego, dotykającego zarówno żołnierzy wracających z frontu jak i osoby, które doświadczyły np. gwałtu” – wyjaśnia Julia Polaczek. - „Moja bohaterka mierzy się z traumą i wpada w wir poszukiwania lekarstwa dla siebie. Remedium szuka w różnych miejscach: w rytuałach, religii, wśród znajomych, a nawet w naturze. Jej działania dla otocznia mogą wydawać się niezrozumiałe, momentami nawet destrukcyjne, dziwaczne. Jednak ostatecznie okazuje się, że wyzwolenie przychodzi do niej samo i dość nieoczekiwanie. Klara pomoc dostaje od wąskiego grona współodczuwających kobiet, a kluczami są upływający czas i szczerość w przeżywaniu własnych uczuć.”

 

„Mam poczucie, że Klara, mimo braku wsparcia ze strony dorosłych, ostatecznie znalazła swoje miejsce mocy” – dodaje Justyna Mytnik. - „Pierwszym krokiem do tego była rozmowa z przyjaciółką, która potrafiła wysłuchać jej historii. Sam fakt przełamania milczenia i buntu przeciwko narracji siostry, która kazała Klarze o wszystkim zapomnieć, okazał się wyzwalający. Klara jest sprawczą bohaterką, która idzie krętą drogą po uleczenie i nie znajduje prostego rozwiązania (typu zemsta). Przestaje wypierać swoje uczucia i wszystko sobie przypomina. Moja bohaterka długo jeszcze będzie mierzyć się powidokami tego, co ją spotkało, ale już jako bardziej świadoma, silniejsza osoba.”

 

 

„Grupa rówieśnicza niesie ze sobą ogromną siłę, która może być miażdżąca” – dodaje Nel Kaczmarek. - „Szansa na wysłuchanie i empatię wzrasta dopiero, gdy rozmawiamy z kimś w cztery oczy. Pamiętajmy też, że akcja „Lanego poniedziałku” dzieje się w małym mieście, gdzie wszyscy o sobie wszystko wiedzą i patrzą sobie na ręce. Kiedy mama dzwoni do sąsiadki i pyta o córkę, ta odpowiada: »Tak widziałam ją, przechodziła przez mostek«. W niewielkiej społeczności nic się nie ukryje. Nikt nie ma szans na zachowanie anonimowości i nie może liczyć na taryfę ulgową. Dziewczyny więc na własną rękę próbują radzić sobie z traumą.”

 

„Zanim weszłam na plan miałam sporo czasu (bo blisko rok), żeby budować postać” – wyjaśnia Julia Polaczek. – „Justyna Mytnik, która jest bardzo dobrą i uważną reżyserką, starała się przygotować mnie psychologicznie do tej roli. Słuchałam poleconych przez nią TED Talks-ów, czytałam »Biegnącą z wilkami« Clarissy Pinkoli Estés. A potem starałam się pamiętać, że opowiadam trudną historię Klary, która nigdy nie była moim udziałem. Praca nad tym obrazem sprawiła, że jako człowiek bardzo się rozwinęłam.”

 


Weronika Kozakowska i Nel Kaczmarek

 

Nel Kaczmarek tak wspomina pracę na planie: „Zbliżyłyśmy się do siebie i ta przyjaźń przetrwała do dzisiaj. Podczas pracy bardzo o siebie nawzajem dbałyśmy i pomagałyśmy sobie. Pamiętam, że w marcu było jeszcze dość zimno, a my kręciłyśmy zdjęcia radosnych wielkanocnych zbaw, wskakiwałyśmy do lodowatego strumienia wody i udawałyśmy, że jest ciepło. Wzajemne wsparcie na planie przy tak wymagających warunkach jest bardzo ważne. Każdy film to nowa przygoda. Zdjęcia były trudne, bo pogoda nas nie rozpieszczała. Na szczęście mieliśmy dość długi czas na przygotowania. Pół roku przed startem planu pojechałyśmy obejrzeć lokacje, co było bardzo ważne, bo mogłyśmy »pooddychać« małomiasteczkowym trybem życia. To potem zaprocentowało podczas kręcenia zdjęć. Tak intensywna praca z pewnością więc zbliża i sprzyja rozwijaniu się przyjacielskich relacji.

 

Dużo też rozmawiałyśmy z dziewczynami o swoich bohaterkach i tak narodziło się między nami coś na kształt siostrzeństwa. Co ciekawe, Julii Polaczek prywatnie było bliżej do mojej postaci, czyli do Marty, a mnie do filmowej Klary. Dlatego poznając siebie nawzajem, uczyłyśmy się, jak rozumieć grane przez nas dziewczyny. Mogę też zdradzić, że choć w »Lanym poniedziałku« jestem antagonistką postaci, w którą wciela się Weronika Kozakowska, to prywatnie przyjaźń między nami zaowocowała tym, że po ostatnim klapsie, postanowiłyśmy zamieszkać razem!”

 


Ignacy Klim, Igor Musiewicz i Gracjan Kosyl

 

Jakie przesłanie w swoim filmie widzi Justyna Mytnik? „W moim filmie wszystkie główne role grają osoby płci żeńskiej. Niemniej jednak, zależało mi na tym, żeby zrobić film uniwersalny o mierzeniu się z traumą, bo wszyscy, zarówno kobiety jak mężczyźni, na jakimś etapie życia doświadczamy traumatyzujących przeżyć” – wyjaśnia reżyserka. – „Chciałam, by wiele osób, nie tylko kobiety, mogło się w tym filmie przejrzeć i wydaje mi się, że to się udało. Kiedy pokazałam »Lany poniedziałek« mojemu przyjacielowi, usłyszałam, że oglądając ten film, cofnął się do czasów szkolnych, gdy doświadczał bullyingu. Mam więc nadzieję, że ten film może stać się bliski także mężczyznom, między innymi dlatego, że ja nie oskarżam ich jako grupy. Pytam natomiast: »Jak my ludzie doświadczamy traumy?« To jest film o podążaniu za sobą i wbrew temu, co mówią ludzie.”

 

Julia Polaczek poleca film swoim rówieśniczkom, które czują, że robią coś nie tak lub czują, że przytłacza je przeszłość. „»Lany poniedziałek« polecam też mężczyznom, którzy chcą lepiej zrozumieć kobiety. Jest tam sporo wątków, które dotyczą psychiki, wrażliwości i spontaniczności nie tylko młodych dziewczyn. Bardzo mi się też podoba warstwa realizmu magicznego w »Lanym Poniedziałku«. Wierzę, że znajdziemy widzów, którzy z otwartym sercem i bez uprzedzeń będą chcieli obejrzeć film, który opowiada o grupie przyjaciół, która wkracza w dorosłość i spotyka na swojej drodze naprawdę trudne tematy.”

 

 

Fotosy z filmu „Lany poniedziałek” autorstwa Karoliny Grabowskiej




Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!