CZYTELNIA KULTURALNA
/ Polecamy
„Doppelgänger. Sobowtór” – dobrze opowiedziana historia szpiegowska
29.09.23
Już w kinach „Doppelgänger. Sobowtór” zdobywca 6 nagród na 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, w tym za reżyserię dla Jana Holoubka. To klasyczny film szpiegowski, który przenosi widzów w czas przełomu lat 70-tych i 80-tych, a jego akcja rozgrywa się po dwóch stronach żelaznej kurtyny równocześnie. Hans żyje w tętniącym życiem Strasburgu, korzystając z możliwości, jakie daje Zachód. Wtapia się w lokalną społeczność, jednocześnie prowadząc działalność szpiegowską. Jan mieszka z rodziną w Gdańsku, pracuje w stoczni. Pozornie nic nie łączy obu mężczyzn, jednak przeszłość skrywa tajemnicę, która postawi ich przed koniecznością zmierzenia się z własnymi słabościami i namiętnościami. Obaj staną przed pytaniem dotyczącym swojej tożsamości.
Jan Holoubek tak wspomina swoje pierwsze wrażenia po przeczytaniu scenariusza: „Historia wydała mi się niezwykle interesująca i nietypowa jak na polskie warunki. Nie robi się w Polsce filmów szpiegowskich, a przynajmniej zahaczających o tę tematykę. O czym opowiada film i co w nim jest nietypowego? Fabuła nie jest szczególnie nietypowa − jest to po prostu bardzo dobrze opowiedziana historia o dwóch mężczyznach, którzy z zupełnie różnych pobudek poszukują swojej tożsamości. Przez dłuższy czas nie wiedzą o swoim istnieniu, a są nierozerwalnie złączeni od samego początku. Jeden drugiemu ukradł tożsamość, drugi jej poszukuje, jednak to ten pierwszy orientuje się, że właściwie nie wie, kim jest, i że zatracił się w udawaniu kogoś innego.”
Opisując bohaterów filmu Holoubek dodaje: „Hans jest człowiekiem, który od urodzenia spełnia ambicje swojego ojca i dopiero w pewnym momencie tej historii orientuje się, że droga, którą obrał, była błędem. Zaczyna rozumieć, że wszystko, czego się dotknie, niszczy i zabija, wbrew swoim intencjom. Szuka siebie, ale jest tak bardzo uwikłany w udawanie kogoś innego, że to właściwie niemożliwe, żeby się od tego uwolnić. To jest jego walka, żeby z tego uciec. Janek natomiast jest człowiekiem, który teoretycznie ma ułożone życie. Ma żonę, dwójkę dzieci. Jest inżynierem i pracuje w stoczni. W pewnym momencie orientuje się jednak, że nie jest synem kobiety, która go wychowała. Zaczyna szukać prawdy o sobie i swoim urodzeniu. Według mnie ciekawe w tej postaci jest to, że poszukiwanie tożsamości jest tak naprawdę walką o własną rodzinę. Janek jest alkoholikiem, któremu udało się wyjść z nałogu. Poszukiwanie matki jest też formą walki o to, by nie wrócić do picia.”
Tomasz Schuchard, który zdobył nagrodę w Gdyni za rolę drugoplanową w filmie „Doppelgänger. Sobowtór”, tak opisuje swoją postać: „Moja postać to Janek Bitner, polski patriota – w takim dobrym wydaniu. Takiego chcieliśmy go stworzyć z Jankiem Holoubkiem i potrzebne nam to było, by zbudować zwrot w fabule. Jego polskość nagle zostaje podważona, między innymi właśnie przez Hansa, i to jest coś, co go dotyka, ale nie jest to bezpośrednia relacja.” W intrygę bohatera granego przez Schucharda wciągają dwie rzeczy: Pierwsza, czyli śmierć matki, która go wychowała, jest tą, która dotyka go bezpośrednio. I później śmierć kobiety, która prawdopodobnie jest jego biologiczną matką. Są to śmierci, które dają początek pewnemu ciągowi zdarzeń.
Na zupełnie innym biegunie znalazła się postać grana przez Jakuba Gierszała. „Mój bohater ma właściwie dwa imiona. Jedno to Hans, drugie − Józef” – opowiada aktor. – „Inspiracją do mojej postaci byli prawdziwi agenci działający w PRL-u. Hans jest szpiegiem, który kradnie tożsamość, a jego życie jest misją do wypełnienia.” I dodaje: „Jednym z podstawowych zagrożeń jest to, żeby nie wydać swojej przykrywki, żeby nie zdradzić tego, kim naprawdę jest. Nieraz stawia go to w trudnej sytuacji. Gdyby prawda wyszła na jaw, to nie dość, że zostałby aresztowany, ale jeszcze cała misja zakończyłaby się fiaskiem. Na pewno można powiedzieć, że takie długofalowe działanie w ukryciu odbija się na bohaterze, jego psychice, sposobie, w jaki odbiera świat i w jaki funkcjonuje. Trzeba zobaczyć film, żeby się przekonać, jak poradził sobie z tym Hans.”
Jan Holoubek wspomina czym kierował się obsadzając główne role: „Przede wszystkim talentem aktorów. To ma dla mnie pierwszorzędne znaczenie. Kiedy Kuba przyszedł na casting, to właściwie tuż po jego wyjściu nie miałem żadnych wątpliwości, że to jest rola dla niego. Myślę, że od dawna czekał na tak dużą, złożoną rolę, i doskonale to wykorzystał. Dodatkowo perfekcyjnie mówi po niemiecku i świetnie po francusku, czyli ma te cechy, które musiała mieć ta postać. Natomiast u Janka poszukiwałem przede wszystkim charyzmy. W moim odczuciu Tomek Schuchardt jest jednym z najbardziej charyzmatycznych aktorów swojego pokolenia. Ma coś takiego w oczach, że nie można oderwać od niego wzroku.”
Przygotowując się do filmu reżyser musiał poznać metody działania szpiegów. „Generalnie są dwa rodzaje szpiegów” – opowiada Jan Holoubek. – „Jedni po prostu funkcjonują pod swoimi nazwiskami, pracują w ambasadach, np. jako konsulowie. Metoda Doppelgänger jest dużo rzadsza i bardziej ryzykowna. Są to ludzie, którzy działają pod przykrywką, że zmienionymi, na ogół ukradzionymi personaliami − wtapiają się w społeczeństwo. Za czasów żelaznej kurtyny »wtórnicy« funkcjonowali po obu stronach i byliby narażeni na poważne konsekwencje, gdyby zostali schwytani – włącznie z wyrokami śmierci.”
Główną osią filmu jest przemiana Hansa-Józefa granego przez Jakuba Gierszała. Wywołują ją dwa bodźce. „Hans został tak wychowany, ma spełnić ambicje ojca, który jest byłym funkcjonariuszem wojskowego wywiadu. Od dziecka jest indoktrynowany komunistyczną papką” – wspomina Jan Holoubek. – „Jednak na Zachodzie trafia do rodziny, w której zaczyna zapuszczać korzenie i dostrzegać, że to wszystko, czym go karmiono, nie jest prawdą. Pojawia się w nim erozja poglądów.” Dodatkowo pojawia się uczucie między Hansem, a córką gospodarzy Niną. „Hans zaczyna rozumieć, co to jest miłość” – opowiada reżyser. – „Dostaje od Niny coś, czego nigdy nie dostał w domu, ale to też sprawia, że zwraca się przeciwko organizacji, dla której pracuje. Popełnia rodzaj błędu czy grzechu zawodowego, czyli zatraca się i zaczyna działać emocjonalnie, a nie pragmatycznie.”
Drugim bodźcem jest spotkanie bohaterów. Jak mówi reżyser: „To przełomowy moment. Dwóch mężczyzn żyje przez lata, nie wiedząc o swoim istnieniu i w pewnym momencie jeden z nich odkrywa istnienie drugiego, chce go spotkać, dotknąć, zobaczyć i jest krok od tego, żeby mu powiedzieć prawdę. Ale będąc na molo i widząc go z żoną i dziećmi, postanawia, że tej jednej rzeczy postara się nie zniszczyć.”
Film zdobył na Festiwalu w Gdyni 5 nagród regulaminowych: za reżyserię (Jan Holoubek), rolę drugoplanową (Tomasz Schuchardt), zdjęcia (Bartłomiej Kaczmarek), kostiumy (Weronika Orlińska) i scenografię (Marek Warszewski). Nagrody w kategoriach technicznych są o tyle zasłużone, że mimo iż większa część akcji filmu toczy się we Francji w latach 70. i 80. zdjęcia były realizowane w Polsce. W rozmowie z Legalną Kulturą Jan Holoubek powiedział: „Jeśli widz tego nie wyłapał, to tym większy dla nas komplement”.
Szóstym wyróżnieniem dla filmu była Nagroda Radia Gdańsk za efekty dźwiękowe dla Kacprar Habisiaka oraz Marcina Kasińskiego, Przemysława Kamieńskiego i Filipa Krzemienia.
Fotosy z filmu: Jarosław Sosiński
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura