CZYTELNIA KULTURALNA
/ Polecamy
„Fabelmanowie” – z miłości do kina
30.12.22
„Co do «Fabelmanów», to nie chodziło o metaforę. Chodziło o pamięć.” – wspomina Steven Spielberg. W kinach można oglądać osobistą, mocno autobiograficzną opowieść Spielberga o dorastaniu w powojennej rzeczywistości USA.
„Fabelmanowie” to historia o żyjącym w odosobnieniu chłopcu, Sammym Fabelmanie , który dopiero definiuje swoje marzenia i podąża za nimi. Mocno formującym doświadczeniem jest dla niego odkrywanie kina, które zainteresuje go nie tylko z perspektywy widza, lecz także twórcy. I choć Sammy’ego wychowują kreatywni rodzice: pianistka Mitzi i naukowiec Burt, czasem ich wizje świata mocno się różnią.
Steven Spielberg zawarł w „Fabelmanach” cząstkę własnych wspomnień z dzieciństwa, relacje z rodzicami i opowiada o swojej pasji do kina, którą rozwijał od dzieciństwa. Film chciał zrealizować od dawna, ale potrzebował blisko szesnastu lat, by przepracować wspomnienia i przekuć je w scenariusz historii o dorastaniu.
Spielberg twierdzi, że na kształt jego filmografii najbardziej wpłynął okres dojrzewania. Był on najbardziej formujący dla jego światopoglądu i pasji. Jego zdaniem „filmowiec, cokolwiek realizuje, nawet nie swój scenariusz, nie uwolni się od siedzących w nim emocji i zawsze coś ze swojego wnętrza zostawi na taśmie filmowej”. Dla Spielberga najważniejsze w „Fabelmanach” są relacje Sammy’ego z rodzicami, obserwowanie życia rodziny jako komórki społecznej, ale też zbioru indywidualistów. Tak reżyser wspominał swój dom rodzinny i tak chciał pokazać rodzinę Fabelmanów.
Mimo autobiograficznych elementów Spielbergowi zależało na uniwersalnym wydźwięku filmu. Postawił na klasyczną historię o dorastaniu, wplatając własne wspomnienia w schemat, w którym odnajduje się każdy widz. Mamy odkrywanie świata i pasji oczami dziecka oraz dostrzeganie w rodzicach nie tylko opiekunów, lecz także po prostu ludzi z ich wyborami i charakterami. Punkt widzenia zafascynowanego dziecka i pragmatycznego rodzica, oraz wynikające z tego napięcia, to jeden z głównych wątków „Fabelmanów”.
Jak już wspomnieliśmy głównym bohaterem filmu jest Sammy Fabelman – cichy, spokojny, ale dzielny chłopiec, który pozostaje na uboczu i obserwuje otaczający go świat. W nastoletniego Sammy'ego wciela się Gabriel LaBelle, który tak mówi o zadaniu, które miał do wykonania: „Steven nie chciał, żebym udawał jego z młodych lat. Zamiast tego chciał autentycznego, bystrego, samoświadomego dzieciaka, którego frustruje to, co dzieje się dookoła”. By lepiej przygotować się do roli, LaBelle regularnie rozmawiał ze Spielbergiem na Zoomie. Dopytywał o dzieciństwo, rodziców, szczegóły potrzebne dla wiarygodnego stworzenia postaci. Ponadto LaBelle nauczył się używać kamer z połowy XX wieku, takich, na jakich pracował młody Spielberg. Reżyser był bardzo zadowolony z castingu i jak sam powiedział: „Najtrudniej jest obsadzić kogoś takiego jak ja, ale myślę, że w tym przypadku zaliczyłem wszystkie bazy, a on przeszedł samego siebie!”
Najbardziej skomplikowaną postacią w filmie jest matka głównego bohatera, Mitzi Fabelman, grana przez Michelle Williams. Matka Sammy’ego jest pianistką-pasjonatką, która poświęciła karierę na rzecz rodziny. Postać bazująca na matce Spielberga, pokazana została jako kochająca żona i matka, która – jak wiele kobiet w tamtym czasie – wpasowała się w społeczne oczekiwania względem kobiet. Mimo konserwatywnych ram obyczajowych Mitzi znajduje w życiu chwile szaleństwa. Jak w scenie, kiedy pakuje dzieci do samochodu i jadą ścigać tornado. Spielberg wspomina: „Mama wiele razy pozwalała mi ścigać moje tornada, oczywiście w przenośni, przez całe moje życie”. Michelle Williams pasowała Spielbergowi do roli zarówno temperamentem, jak i wizualnie. Spodobało mu się, że nosi często takie fryzury, jak jego matka. Praca na planie u Spielberga dla Williams była jak wolny czas na placu zabaw. Można było ogrywać sceny na kilka sposobów i nikt nie ograniczał jej wolności artystycznej.
Absolutnie kontrastującą z postacią uduchowionej, żyjącej głównie sztuką matki bohatera jest figura jego ojca. Burt Fabelman, o wiele mocniej stąpający po ziemi naukowiec, pionier zajmujący się komputerami. Burt jest weteranem II wojny światowej, pracuje dla General Electric. Jego praca pociąga za sobą konsekwencje w postaci przeprowadzki z New Jersey do Arizony. Kocha swoją rodzinę, ale nie zawsze potrafi znaleźć wspólny język z żoną, a pasji syna nie potrafi traktować poważnie. Paul Dano był zdaniem Spielberga świetnym wyborem obsadowym, bo ma w sobie cechy wspólne z jego zmarłym ojcem: „Paul ma w sobie takie same pokłady pragmatyzmu, cierpliwości i głębokie pokłady łagodności, jak mój ojciec”. Sam aktor widział w postaci Burta typowego mężczyznę, który ciągle jest w drodze, by realizować amerykański sen poprzez pracę. Dano, by lepiej się przygotować, kupował korporacyjne podręczniki z epoki. Tak łatwiej było mu zrozumieć etos pracy tamtych czasów. Studiował też nagrania z Arnoldem Spielbergiem, by lepiej odzwierciedlić jego zachowanie i ton głosu.
„Fabelmanowie” to najpiękniejszy film o miłości do kina od czasu wspaniałego „Cinema Paradiso” Giuseppe Tornatore i jeden z najlepszych filmów o tworzeniu filmów w historii. Historia w nim opowiedziana pokazuje, że sztuka potrafi zmieniać ludzi oraz, że pasja jest najmocniejszą siłą napędową ludzkich działań. Ale oczywiście nie jest to propozycja skierowana tylko do osób, które fascynują się tworzeniem filmów. To także kameralny film o dorastaniu, dynamice rodzinnych relacji i Ameryce po II Wojnie Światowej. To taki film, który mimo, że trwa aż 151 minut chciałoby się oglądać jeszcze dłużej.
Fotosy z filmu "Fabelmanowie" - źródło: materiały prasowe Monolith Films
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego