„Listy do M. Pożegnania i powroty”

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Polecamy

„Listy do M. Pożegnania i powroty”

„Listy do M. Pożegnania i powroty”

07.11.24

Zbliżają się kolejne Święta Bożego Narodzenia, więc nie jest niespodzianką, że w kinach gości kolejna część znanej serii filmowej „Listy do M. Pożegnania i powroty”. A w niej wszyscy szykują się do Wigilii i rodzinnego biesiadowania. Padają obietnice i deklaracje, których niełatwo dotrzymać… Ale w Święta wszystko jest możliwe!

„Listy do M. Pożegnania i powroty” wyreżyserował Łukasz Jaworski, który ma już doświadczenie w realizacji piątej części tej serii. Za scenariusz odpowiadają twórcy wszystkich poprzednich „Listów...” Marcin Baczyński i Mariusz Kuczewski. W obsadzie, oprócz powracających do swoich ról Agnieszki Dygant, Piotra Adamczyka, Tomasza Karolaka czy Macieja Stuhra, znalazło się kilka nowych nazwisk, jak Magdalena Walach, Ina Sobala, Czesław Mozil czy znany z serialu „1670” Kirył Pietruczuk.


Co nowego czeka widzów w nowym filmie z serii? Mel (Tomasz Karolak) ambitnie rozwija własną firmę Mikołajową. Jako poważny biznesmen i odpowiedzialny mężczyzna stawia sobie za cel zorganizowanie uroczystej kolacji wigilijnej. Szybko jednak okazuje się, że to zadanie go przerasta. Dodatkowo, w swoim młodszym pracowniku Grześku (Kirył Pietruczuk), dostrzega odbicie dawnego siebie – młodego chłopaka, który popełnia te same błędy. Mel postanawia przerwać ten zgubny wzorzec i zrobić wszystko, by uchronić Grześka przed kolejnymi pochopnymi decyzjami!


„Myślę, że to, co różni »Listy do M.« od innych takich świątecznych, familijnych filmów jest to, że są takie dosyć szczere mam wrażenie. I czasami bywa że nie owijają w bawełnę. Nie są takim cukierkowym, puderkowym filmem, tylko potrafią też właśnie uderzyć w takie poważniejsze nuty” – powiedział na premierze filmu debiutujący w serii Kirył Pietruczuk.



Karina (Agnieszka Dygant) i Szczepan (Piotr Adamczyk) pragną wreszcie spędzić spokojne, normalne święta – bez kłótni, bez stresu i nieoczekiwanych niespodzianek. Jednak los ma wobec nich inne plany... Gdy nagle pęka rura i zalewa im mieszkanie, do ich domu trafia Lucek (Janusz Chabior). Oczywiście, nie sam, lecz w towarzystwie kolejnej „ofiary”, Japończyka Józka. Widząc, co się szykuje, Szczepan postanawia działać.

„Ja uwielbiam te powroty i do Agnieszki Dygant, mojej przyjaciółki z dzieciństwa, i do historii Lisieckich, czy też historii świątecznej” – mówi Piotr Adamczyk. – „Za każdym razem jest coś innego. Za każdym razem historia jest opowiedziana tak, by zaskoczyć nie tylko nas aktorów. Bo od tego się zaczyna, że scenarzyści piszą nam tak, żeby nam się też spodobało.”




Tymczasem Wojciech (Wojciech Malajkat), wracający z Londynu, gdzie odwiedzał swoją córkę, ma własne plany na wigilijny wieczór. Wszystko wydaje się pod kontrolą, aż na jego drodze pojawia się Ewa (Magdalena Walach) – tajemnicza kobieta, która leci do Warszawy, by zobaczyć się z ukochanym poznanym przez Internet. To przypadkowe spotkanie nie tylko zmieni ich spojrzenie na własne życie, ale także może być początkiem niezwykłej relacji.


„Ewa jest nową postacią” – opowiadała na premierze Magdalena Walach. – „Dołączyła do tej wspaniałej rodziny, z czego ogromnie się cieszę. A jaka jest Ewa? Gadatliwa, ciepła i na pewno chciałaby powiedzieć o sobie, że jest optymistką, ale wiadomo życie, jak to życie, rzuca jej pod nogi różne przeszkody. I ten jej optymizm będzie często wystawiany na próbę.”


A Mikołaj (Maciej Stuhr)? Ten z kolei spaceruje po mieście, spotykając starych i nowych znajomych, podczas gdy w domu czeka na niego rodzina, a przede wszystkim mały Ignaś. Chłopiec, z niecierpliwością wypatrując pierwszej gwiazdki i wymarzonego prezentu, wplątuje się w sytuację, która zmusi go do działania, by ocalić ducha Świąt. Przeplatające się losy bohaterów tworzą ciepłą, pełną humoru i wzruszeń opowieść o magii Bożego Narodzenia. Tutaj nic nie jest oczywiste, a świąteczne niespodzianki potrafią wywrócić życie do góry nogami.

„Nie mogę nic zdradzić na temat mojej postaci z dwóch powodów: po pierwsze zabronił mi tego dystrybutor, a po drugie, bo jestem już tak stary, że nie pamiętam nic z tego, co grałem parę miesięcy temu” – mówi z uśmiechem Maciej Stuhr i dodaje – „Ale jestem pewien, że jest to doskonała rozrywka, że będą państwo szczęśliwi, wzruszeni i że będą państwo absolutnie pewni, że zbliżają się Święta.”


 

Fotosy z filmu „Listy do M. Pożegnania i powroty”, fot. materiały prasowe Warner Bros. Entertainment Polska





Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!