CZYTELNIA KULTURALNA
/ Polecamy

„Wicked” – magiczne widowisko w Teatrze Muzycznym ROMA
09.04.25
Warszawscy fani musicalu mają wreszcie okazję zobaczyć w całości musical „Wicked” w Teatrze Muzycznym ROMA i porównać wersję sceniczną i filmową. I to porównanie wypada zdecydowanie na korzyść teatru. Swoje premiery miały już wszystkie 3 obsady i jest dobrze. Spektakl prapremierowy uświetnił swoją obecnością autor musicalu Stephen Schwartz.
Patrycja Mizerska (Glinda), Stephen Schwartz (autor), Maria Tyszkiewicz (Elfaba),
fot. materiały prasowe Teatru Muzycznego ROMA
Fabuła musicalu opiera się na powieści Gregory'ego Maguire'a z roku 1995 pt.: „Wicked – Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu”, która z kolei inspirowana była klasyczną książką Franka Bauma z 1900 roku „Czarnoksiężnik z krainy Oz”. Musical „Wicked” opowiada historię, która dzieje się jeszcze przed wydarzeniami opisanymi w książce Bauma. Głównym wątkiem narracyjnym jest przyjaźń między dwoma młodymi kobietami: Elfabą, która później będzie znana jako Zła Czarownica z Zachodu i Glindą, która zasłynie jako Dobra Czarownica z Północy. Cała historia pokazana jest właśnie z ich perspektywy. Fabuła odnosi się do stereotypów w postrzeganiu dobra i zła, jest też pretekstem do poniesienia kwestii dwulicowości i hipokryzji, braku akceptacji dla odmienności oraz wątków związanych z przyjaźnią, miłością, władzą i manipulowaniem opinią publiczną.
Teatr ROMA tradycyjnie wystawia wersje non replica, czyli różniące się pomysłami inscenizacyjnymi od broadwayowskiego oryginału. A jeszcze niecałe pół roku temu miała premierę pierwsza część ekranizacji, która zaproponowała swoje pomysły reżyserskie, choreograficzne, scenograficzne itd. Realizatorzy stanęli więc przed nie lada wyzwaniem, bo mieli świadomość, że będą porównywani zarówno z filmem, jak i wersją znaną z Nowego Yorku i Londynu (bo wielu fanów musicalu widziało tę wersję podczas swoich podróży).
I trzeba przyznać, że to porównanie wypada naprawdę dobrze. Już od samego początku uwagę zwraca scenografia Mariusza Napierały. Jest prosta, momentami symboliczna, uzupełniana projekcjami na wielkim ekranie zamykającym scenę. Świetnie wypada użycie diafragm, elementów scenografii zamykających się i otwierających jak migawka aparatu. Specyfika teatru pozwala na nie budowanie pełnych scenografii np. pokoju Galindy, klubu Oz-On czy pałacu czarnoksiężnika, więc elementy zaznaczające w jakim miejscu się znajdujemy w zupełności wystarczą i w tym przypadku znakomicie spełniają swoją rolę. „»Wicked« to niezwykłe, niebanalne i ekscytujące przedsięwzięcie realizacyjne, wymagające działania w wielu obszarach sztuk wizualnych” – opowiada Mariusz Napierała. – „To nie tylko malarskie impresje, to także ogrom znaków kulturowych, których uczytelnienie w obrazie ma dać widzom satysfakcję z odbioru tego dzieła i coś więcej im przekazać. To z pewnością także największe i najbardziej skomplikowane technicznie widowisko, z jakim przyszło mi się mierzyć. Mówi o tym choćby liczba wieloplanowych i spektakularnych zmian obrazów scenicznych, ogrom efektów specjalnych, multimediów i tricków. To przedstawienie jest zapewne także spełnieniem marzeń scenografa, ponieważ świat musicalu »Wicked« przesyca magia pchająca, w surrealistyczne konotacje nieoczywistych światów.
Świetnie na scenie sprawdzają się też kostiumy Martyny Kander. „Kostiumy do premierowej inscenizacji »Wicked« są współczesną reinterpretacją ikonicznych wizerunków bohaterów musicalu Stephena Schwartza i Winnie Holzman” – mówi projektantka. – „Stworzyłam indywidualny, wyrazisty styl każdej z głównych postaci i odzwierciedliłam w kostiumach przemiany, które przechodzą bohaterowie podczas rozwoju akcji. Aktorom grającym główne role towarzyszą liczne grupy dopełniające sceniczny świat – studenci (za których kostiumograficznie odpowiada Karolina Bramowicz), Manczkini, mieszkańcy Szmaragdowego Miasta... Estetyka naszej inscenizacji jest przepełniona fantazją, kolorami, błyskiem i pozwala aktorom na pełną transformację w kreowanych na scenie bohaterów.” Ciekawie prezentują się również fryzury Jagi Hupało.
Ale można powiedzieć, że strona wizualna to najprostszy sposób nadania niepowtarzalnego stylu tej inscenizacji. Dużo trudniejsze zadanie czekało reżysera Wojciecha Kępczyńskiego, a przede wszystkim choreografkę Agnieszkę Barańską. Dlaczego choreografkę? Bo dzięki internetowi niektóre układy z filmu stały się wiralami i zna je każdy. A kiedy coś takiego siedzi w głowie trudniej o oryginalność. Ale Agnieszka Barańska podjęła rękawicę i wyszła z tego na tarczy. „W każdym musicalu choreografia jest dziełem spójnym z treścią libretta i zależnym od muzyki, która w „Wicked” jest wyjątkowo zróżnicowana – pełna kolorów, zmiennego metrum, synkopowanych akcentów i nieoczywistych podziałów rytmicznych. Stanowiło to ogromne wyzwanie zarówno dla mnie, jak i dla wykonawców, którzy musieli oswoić się z tymi wszystkimi skomplikowanymi elementami muzycznymi, by precyzyjnie zrealizować moje założenia choreograficzne” – wyznaje choreografka. Największym wiralem z filmu stał się układ do piosenki „To coś, co czuję” („What is that feeling?”), w którym w warszawskiej inscenizacji widać było inspirację filmem czy oryginalną broadwayowską choreografią, ale różnił się wystarczająco znacząco, żeby nie uznać go za kopię.
Jeśli chodzi o reżyserię, to Wojciech Kępczyński jest zbyt wielkim wygą teatralnym, żeby mieć jakiekolwiek wątpliwości czy poradzi sobie z tym materiałem. Jestem osobą, która widziała „Wicked” w Londynie i Nowym Jorku oraz na kinowym ekranie i z ogromna przyjemnością oglądałem warszawską inscenizację. „Nie ukrywam, że »Wicked« to jeden z najbardziej wymagających musicali, które reżyserowałem,” – wyznaje dyrektor Teatru Muzycznego ROMA – „nie tylko ze względu na dużą liczbę scen rozbudowanych zbiorowych, ale także (a może przede wszystkim) ze względu na dość duże skomplikowanie fabularne. Ale to jednocześnie wielka satysfakcja, że jako pierwszy teatr w Polsce dostaliśmy licencję na realizację tego tytułu”. Wiele dobrego można też powiedzieć o występujących aktorkach i aktorach. ROMA przyzwyczaiła nas do wysokiego poziomu artystycznego i wokalnego swoich wykonawców i tym razem także wypadli oni znakomicie.
„Wicked” to musical, którego prapremiera miała miejsce 30 października 2003 roku w Gershwin Theatre na nowojorskim Broadwayu. Tytuł ten jest tam grany nieprzerwanie do dzisiaj. Z liczbą blisko ośmiu tysięcy przedstawień „Wicked” znajduje się na 4. miejscu listy najdłużej prezentowanych na Broadwayu musicali wszech czasów (pierwsza trójka to „Upiór w operze”, „Chicago” i „Król lew”). Z kolei premiera „Wicked” na londyńskim West Endzie odbyła się w roku 2006 i również tam musical „Wicked” pokazywany jest do dziś (ponad sześć i pół tysiąca przedstawień). Tytuł ten wystawiano także w wielu krajach świata, m.in. w Japonii, Korei, Hiszpanii, Australii i Niemczech, Meksyku i wielu innych.
Autor Paweł Rojek
Zdjęcia ze spektaklu – Krzysztof Bieliński, materiały prasowe
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura


Najnowsze - na skróty
