Daaaaaalí! czyli surrealista o surrealiście

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Polecamy

Daaaaaalí! czyli surrealista o surrealiście

Daaaaaalí! czyli surrealista o surrealiście

14.02.25

Bycie ekscentrykiem to jedno. Bycie Dalím to zupełnie inna liga. Salvador Dalí nie tylko malował topniejące zegary – on sam był płynnym zegarem, który nigdy nie tykał według norm. Z wąsami przypominającymi anteny kosmitów i spojrzeniem, jakby właśnie zobaczył trójgłowego nosorożca na śniadaniu, Dalí przeszedł do historii nie tylko jako malarz, ale i pełnoetatowy odklejeniec. I takim właśnie pokazuje go film „Daaaaaalí!” w reżyserii Quentina Dupieux.

 

Jedną z najtrafniejszych recenzji filmu „Daaaaaalí!” jest określenie, że jest on taki, jakby Luis Buñuel (z którym Dalí współpracował przy „Psie andaluzyjskim” i „Złotym wieku”) reżyserował scenariusz Monty Pythona.

 

Film Quentina Dupieux niewiele ma wspólnego z klasyczną biografią. To raczej próba uchwycenia geniuszu oraz niezwykłej osobowości Dalego za sprawą osobliwej formy i narracji, w której pełno jest niespodzianek, mylenia tropów oraz zabawy z oczekiwaniami odbiorców.

 

 

Aby napisać i wyreżyserować ten hołd, nawiązałem kontakt z kosmiczną świadomością Salvadora Dalí i pozwoliłem się prowadzić, z zamkniętymi oczami” – wyjaśnia (?!?) reżyser. – „Najpierw Mistrz nakazał mi wezwać kilku genialnych aktorów, aby zagrali jego postać (zbyt skomplikowaną dla jednego człowieka); potem razem odwiedziliśmy Buñuela, aby ukraść kilka obrazów i pomysłów; potem siłą zaciągnął mnie w głąb swojej chorobliwej udręki i do swoich snów, aby mnie właściwie poprowadzić; i w końcu odzyskałem kontrolę nad moim filmem, aby po prostu uczynić go deklaracją miłości do tego człowieka.

 

 

Zaraz na początku filmu poznajemy stawiającą pierwsze kroki w zawodzie, francuską dziennikarkę Judith (w tej roli Anaïs Demoustier), przed którą stoi nie lada wyzwanie. Ma przeprowadzić wywiad z człowiekiem o niezwykłym umyśle, ogromnym talencie i… jeszcze większym ego. Mowa o słynnym hiszpańskim malarzu, czołowym surrealiście Salvadorze Dalím (w którego rolę wciela się nie jeden, a kilku cenionych francuskich aktorów).

 

 

Już ich pierwsze spotkanie, a właściwie czas od pojawienia się Dalego, do próby rozpoczęcia wywiadu, wprowadza nas w surrealistyczną konstrukcję filmu. A pierwsza rozmowa bohaterów pokazuje, że dla dziennikarki nie będzie to proste zadanie, zwłaszcza że jej ekscentryczny rozmówca od samego początku nie ułatwia sprawy. Co chwilę zmienia zdanie, nie mogąc się zdecydować, czy w ogóle ma ochotę na wywiad. A jeśli już, to w zupełnie innej niż początkowo planowana formie. Wychodzi na to, że najlepszym sposobem na uchwycenie skomplikowanej osobowości artysty będzie nakręcenie o nim filmu dokumentalnego.

 

 

Film przedstawia Dalego jako egocentrycznego bufona, ale osoby, które interesują się jego życiem i twórczością twierdzą, że w rzeczywistości był dużo gorszym… dupkiem. I sposób w jaki został tu przedstawiony bardzo by temu genialnemu, ekstrawaganckiemu artyście pasował. Artyście, który w latach 70. XX w. zaprojektował i urządził swoje własne muzeum. Budynek został wzniesiony na ruinach dawnego teatru, co ma znaczenie symboliczne, ponieważ sam Dali twierdził, że całe jego życie jest teatrem. I tę myśl artysty bardzo dobrze przedstawia film.

 

„Jak powiedział sam Dalí, jego osobowość była prawdopodobnie jego największym arcydziełem. Mój film skromnie opowiada tę historię” – podsumowuje Quentin Dupieux.

 

 

 

Fotosy z filmu „Daaaaaalí!” – Studio produkcyjne France 3 Cinéma / materiały prasowe




Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!