CZYTELNIA KULTURALNA
/ Polecamy
„Furiosa: Saga Mad Max”
24.05.24
Światy filmowe byłyby niczym bez wyrazistych postaci. Jedną z nich jest znana z „Mad Max: Na drodze gniewu” Furiosa, grana wówczas przez Charlize Theron. Najnowszy film George’a Millera to wyczekiwany powrót do kultowego dystopijnego świata, stworzonego przez niego prawie 50 lat temu w filmach z serii Mad Max, ale jednocześnie „Furiosa: Saga Mad Max” jest oryginalną i samoistną przygodą, ukazującą początki tej nieustraszonej postaci, granej tym razem przez Anyę Taylor-Joy.
Fabułę można w skrócie (nie zdradzając za dużo) streścić takimi słowami: Kiedy świat upada, młoda Furiosa zostaje uprowadzona z Zielonego Miejsca Wielu Matek. Wpada w ręce potężnej Hordy Bikerów, której przewodzi watażka Dementus. Po przebyciu Pustkowi porywacze docierają do Cytadeli, gdzie rządzi Wieczny Joe. Dwóch tyranów zaczyna walkę o władzę, Furiosa zaś musi przetrwać wiele prób, jednocześnie gromadząc środki, które pozwolą jej wrócić do domu. Odtwórcami głównych ról w filmie „Furiosa: Saga Mad Max” są Anya Taylor-Joy i Chris Hemsworth, a partnerują im Tom Burke i Alyla Browne.
George Miller jako reżyser filmów pełnometrażowych zadebiutował 45 lat temu, nie wiedząc wówczas, że jego pierwszy duży film „Mad Max” stanie się początkiem serii, która przetrwa prawie pół wieku. Tak wspomina swoje pierwsze doświadczenia filmowe: „Kręcenie »Mad Maxa« było bardzo trudne, bo ani Byron Kennedy, ani ja nie mieliśmy doświadczenia. Nasze stopy nie stanęły wcześniej na planie filmowym. Myślałem wtedy, że nie nadaję się do robienia filmów i nie sądziłem, że nakręcimy film, który chcieliśmy nakręcić. Potem, ku mojemu zdziwieniu, obraz znalazł uznanie na całym świecie, zwłaszcza w takich krajach jak Japonia, gdzie padały zdania: »Cóż, Mad Max jest jak samuraj«. W Skandynawii był »samotnym wikingiem«. A Francuzi nazwali ten film »westernem na kołach«. Wtedy zacząłem zdawać sobie sprawę, że są to historie alegoryczne. Tak samo, jak alegoryczne były amerykańskie westerny, od epoki kina niemego aż po z całą pewnością lata 60. i 70., a może nawet wciąż takie są. »Mad Max« był westernem na kołach, co znaczy, że był alegoryczny. Zanim zaczęliśmy kręcić drugiego »Mad Maxa«, rozumiałem już całą jego ukrytą dynamikę, co zdecydowanie uczyniło ten film historią znacznie bardziej mitologiczną. Max należał do kategorii bohaterów mitologicznych jako archetyp herosa. Co powiedziawszy uważam, że to jedna z największych atrakcji tych opowieści. To dlatego nie pozwalają mi o sobie zapomnieć. Bo świat jest bardzo bogaty i żyzny. Spełnia bardzo dużo wymagań co do tego, czego oczekuję od dobrej historii.”
Miller między 1979 i 1985 rokiem nakręcił 3 filmy z serii – „Mad Max”, „Mad Max 2” i „Mad Max pod Kopułą Gromu” – po czym porzucił ją by realizować filmy dziejące się bardziej współcześnie. Nie brakowało w nich elementów fantastycznych – warto przypomnieć takie produkcje Millera jak „Czarownice z Eastwick” i „Babe – świnka z klasą”. Oscara niespodziewanie przyniosła mu animacja „Happy Feet: Tupot małych stóp”.
Po 30 latach wrócił do postapokaliptycznego świata Mad Maxa filmem, który zdobył uznanie nie tylko widzów i krytyków, ale również Amerykańskiej Akademii Filmowej. „Mad Max: Na drodze gniewu” uzyskał 10 nominacji do Oscara, w tym dla najlepszego filmu i reżysera oraz zdobył aż 6 statuetek. Naturalną konsekwencją tego było powstanie kolejnego obrazu, choć tym razem nietypowo nie był to sequel, a prequel.
Reżyser tak wyjaśnia genezę „Furiosy: Sagi Mad Max”: „Akcja »Na drodze gniewu« rozgrywała się w ciągu trzech dni i dwóch nocy. Częściowo zadanie polegało na opowiedzeniu historii, w której cała ekspozycja została pokazywana w biegu. Żeby to zrobić, musieliśmy dużo wiedzieć o tym filmowym świecie. Na przykład postać Furiosy – musieliśmy wiedzieć, skąd się wzięła, w jakich okolicznościach i co ją ukształtowało. Gdzie nabyła swoje umiejętności? Jak to się stało, że znalazła się w takim konflikcie ze światem? Jakie są jej aspiracje i czym są powodowane? Musieliśmy więc napisać historię Furiosy, zanim w ogóle podjęliśmy próbę zrobienia »Na drodze gniewu«. Mieliśmy scenariusz »Na drodze gniewu«, ale musieliśmy go w pewnym sensie zdekonstruować i cofnąć się w czasie. Napisaliśmy więc scenariusz »Furiosy«, a kiedy przystąpiliśmy do kręcenia »Na drodze gniewu«, mogliśmy podzielić się Furiosą z obsadą i ekipą. Furiosa to nie tylko postać. To również świat, z którego się wychodzi. I każdy skorzystał na tym scenariuszu. Pomyśleliśmy, że jeśli »Na drodze gniewu« okaże się mniej lub bardziej popularny, kiedyś nakręcimy i tę historię. Minęło dziewięć lat od powstania Na drodze gniewu i stało się. Mamy ten film.”
„To historia, która opowiada o kimś od czasu, gdy ma 10 lat aż po wieku 26 lat. Jest to 15-letnia saga, odyseja. I właściwie dobiega bezpośrednio do wydarzeń z »Na drodze gniewu«, niemal dosłownie. Można by te dwa filmy niemal połączyć w jeden. Pierwszy film to historia, która dzieje się w ciągu trzech dni i dwóch nocy. Tak więc w przypadku tej historii czas jest znacznie bardziej skompresowany. Dla tych, którzy nie widzieli »Na drodze gniewu«, nie ma to znaczenia. A dla tych, którzy widzieli, nie robi to zbyt wielkiej różnicy poza tym, że poznają wszystkie wcześniejsze fakty, które przyczyniły się do wydarzeń z »Na drodze gniewu«. Są one w zasadzie jedną długą sagą.”
„Najprościej mówiąc, chodzi o kogoś, kto jako dziecko został zabrany z domu i obiecuje, że wróci bez względu na wszystko. Próbuje wrócić przez całe życie. To odyseja. Celem każdej odysei nie jest jednak streszczenie samych wydarzeń, ale opowiedzenie, co dzieje się z duszą bohatera. Tak więc w filmie chodzi o to, co przydarza się tej dziewczynie podczas prób powrotu do domu i kim się staje – Furiosą.”
Tytułową rolę zagrała Anya Taylor-Joy. „Pamiętam, że na początku prowadziłam z George’em bardzo długie rozmowy, trwające po cztery lub pięć godzin” – wspomina aktorka. – „Pewnego dnia poprosił mnie, żebym uzasadniła nakręcenie tego filmu. »Musisz mi powiedzieć, dlaczego w ogóle robimy ten film«. Jak dla mnie ta opowieść jest ostrzeżeniem. Postrzegam ją jako pokazanie świata, który jest szalenie zachwycający pod względem rozrywkowym i przepiękny, jeśli chodzi o rzemiosło, które każdy z twórców w niego wnosi. Ale rzeczywistość tego uniwersum nie jest nam aż taka obca. I to spowodowało, że bardzo spodobał mi się pomysł opowiedzenia tej historii i słusznej obsesji Furiosy na punkcie powrotu do Zielonego Miejsca. Myślę, że jeśli ludzie jeszcze tego nie zrozumieli, to stosunkowo szybko zrozumieją – że trzeba chronić naszą planetę. Jeśli chodzi o samą grę, to darzę Furiosę wielką miłością i podziwem. Jest tak bliska mojemu sercu, że chciałam, żeby wszystko dobrze wypadło. Ale w dużym stopniu tkwiłam w głowie Furiosy i trudno było mi przestać. Mam nadzieję, że to znaczy, że coś się udało, bo zależało mi tylko, żeby opowiedzieć jej historię, jak należy.”
George Miller tak odpowiada aktorce: „Od zawsze interesowało mnie między innymi to, że ludzie ujawniają swoją prawdziwą naturę w ekstremalnych sytuacjach. Kimkolwiek jesteś, w jakichkolwiek znajdujesz się okolicznościach, tego rodzaju sytuacje pokazują, kim jesteś. I kimkolwiek jesteśmy jako dzieci, musimy znaleźć własny sposób radzenia sobie w świecie. Mamy przewodników, mamy swoją kulturę, mamy rodziców, mamy rodzeństwo, mamy wszystko to, co wpływa na nasze zachowanie. Ale każdy człowiek pokazuje, jaki jest naprawdę, kiedy ściera się z tym wszystkim. I chyba można powiedzieć, że w tym tkwi sedno dramatu. A jak lepiej opowiedzieć tę historię niż w dystopijnym, postapokaliptycznym świecie? To tak naprawdę wciągnęło mnie w tę historię, w »Furiosę«. Furiosa jest jednym z tych dzieci – a poznałem takie – które w bardzo młodym wieku mają ogromne zasoby, olbrzymie umiejętności i bardzo szybko uczą się na błędach. Odnajdują własną drogę w świecie, nie dając mu się pokonać lub zniszczyć. I zawsze to podziwiałem. Znam pewne osoby, które niejedno przeżyły, ale pokonały przeciwności i nabyły niezwykle imponującą siłę. To według mnie bardzo fascynujące. I dlatego opowiadamy historię Furiosy.”
Dla Anyi Taylor-Joy to jedna z najważniejszych ról w karierze: „Myślę, że trzeba dopasować rolę do siebie. Każdy z nas jest indywidualistą. Uważam jednak, że można prawdziwie oddać najważniejsze cechy postaci. Poczułam się wielką szczęściarą od chwili, kiedy przeczytałam scenariusz… Dotąd czułam coś takiego w przypadku zaledwie trzech bohaterek. Za pierwszym razem był to mój pierwszy film fabularny, »Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii«. Dopiero po zakończeniu pracy przy filmie zdałam sobie sprawę, że wszystkie postaci były dla mnie takie prawdziwe. Nie wiedziałam nawet, że uczestniczę w przygodach Thomasin. W przypadku Beth w »Gambicie królowej« wiedziałam, że poradzę sobie z tą historią, bo już ją znałam i wyprzedzałam fabułę. Jeśli chodzi o »Furiosę«, to kiedy tylko przeczytałam scenariusz, pomyślałam: »Dobra, to będzie jedna z tych ról, kiedy trudno się od nich odseparować. Będzie ci się wydawać, że to ty grasz w scenach, że to wszystko jest autentyczne«. Tak więc nie sądzę, że miałam duże pole do popisu, jeśli chodzi o aktorstwo. To po prostu działo się w moim przypadku naprawdę.”
Jednym z Oscarów, które dostał „Mad Max: Na drodze gniewu” byłe ten dla scenografa Colina Gibsona, który tym razem miał jeszcze większe pole do popisu. „Jedną z głównych zasad George’a jest to, że jeśli coś ma przetrwać, musi mieć wartość” – wspomina Gibson. – „A taką wartością może być piękno. Może to być cud mechaniki, jakaś struktura, może to być coś pragmatycznego, bo to najlepszy sposób zabicia drania, który chce zabić ciebie. A to piękno, te ornamenty, poszukiwanie i cenienie czegoś przyczyniło się do powstania ekipy renowatorów, którą wykorzystaliśmy w poprzednim filmie. Teraz ponownie zgromadziliśmy właściwie tę samą ekipę, z kilkoma nowymi osobami, bo znowu sporo odzyskujemy. Te przedmioty muszą być coś warte… a potem doszukujemy się w nich artyzmu. Staramy się, żeby coś było warte ocalenia. I sami musimy dla siebie znaleźć powód, dla którego zasługujemy na ocalenie. Ostatnio coraz trudniej znaleźć te przyczyny albo poczuć, że zasługujemy na przetrwanie. Czasami wydaje się, że naszym największym atrybutem jest łudzenie samych siebie i musimy szukać czegoś innego. Wykorzystaliśmy tę samą teorię, co wcześniej i wiele tych samych systemów. Zbudowaliśmy sterty przedmiotów, które według nas mogły nam się przydać, a potem staraliśmy się znaleźć dla nich użytek.”
„Każde z tych trzech miejsc – Cytadela, Oktania, Farma Kul – musiało mieć inną klimat, inny posmak. Oczywiście Cytadela jest kamienna, wznosi się w górę z ziemi, sięgając głęboko w dół, do warstwy wodonośnej. Ściany Sali Tronowej, podobnie jak większość naszej Cytadeli, są ścianami groty, częściowo wypłukanej w skale przez wody podziemne. Została udekorowana. Jeśli nie przez Wiecznego i jego poczucie historii i przeszłości, to przez kogoś, kto dawniej urządził sobie mieszkanie w tym niepokojącym miejscu, w którym ludzie co rusz znajdują drogę powrotu do Matki Ziemi.”
„Jeśli chodzi o Oktanię, przywołaliśmy w pamięci sceny z Kuwejtu, gdzie podpalono szyby wiertnicze, zdecydowanie za dużo, żeby je ugasić, tak więc wielbłądy i pustynia, kurz i piasek są pokryte siarką i sadzą. Oktania to w zasadzie same szyby wiertnicze pośrodku odludzia, cały czas pracujące, a więc stale produkujące paliwo, a zatem przynoszące pieniądze. Nie wyciągnęliśmy wniosków. Potrzebowaliśmy paliwa, żeby walczyć, żeby w dalszym ciągu jeździć samochodami, kupować uzbrojenie… Oktania to czarne, oleiste, pracujące wiertnie, które dają inną fakturę, pokazują inną część tego gobelinu, przedstawiającego to, co zostało z życia.”
„Powodem upadku, powodem naszego przedwczesnego końca jest to, że wyciągnęliśmy z ziemi wszystko. A na Farmie Kul cały czas majsterkują, wydobywają cynę i węgiel i spalają je, żeby wyprodukować więcej pocisków, więcej śmierci. Farma Kul wzięła się z serii fantastycznych zdjęć z Serry Pelady, kopalni złota w Brazylii, działającej w latach 1980-86. Wiele tysięcy ludzi wspinało się tam po chwiejnych drewnianych drabinach z workami na plecach i każdy otrzymał żeton na szczycie wzgórza. A Farma Kul jest dla nas właśnie tym – człowiekiem w roli muła. A ten muł wlecze się pod górę, żeby mieć prawo do przeżycia kolejnej chwili, kolejnego dnia. To w zasadzie człowiek in extremis.”
„Jest kamienna Cytadela, stalowa Oktania i sama kopalnia, a my nadaliśmy jej klimat zamku, instalując opadającą bronę w bramie. Takie brony były częścią średniowiecznych fortec, a nasza jest wbudowana w wejście do kopalni. Tak wygląda Farma Kul.”
„Wiedziałem, że »Furiosa« będzie o wiele bardziej zróżnicowanym filmem pod względem wizualnym” – wtóruje Gibsonowi operator Simon Duggan. – „Zachowaliśmy klimat »Na drodze gniewu«, ale ponieważ jesteśmy w wielu innych lokalizacjach, rodzajach środowiska i mamy nowe postaci, mieliśmy o wiele bardziej różnorodną historię do opowiedzenia. W »Na drodze gniewu« najczęściej ukazywaliśmy pustynię i Cytadelę. Widzieliśmy dużo Cytadeli, ale o innych miejscach tylko słyszeliśmy. Nie odwiedziliśmy ich. A wszystkie te inne ufortyfikowane miejsca są połączone, są jak satelity wokół Cytadeli.”
Wspomnieliśmy o roli scenografii, ale to nie ona jest głównym nieożywionym bohaterem tej serii filmowej. W świecie Mad Maxa najważniejsze oprócz ludzi są ich pojazdy. „Fabuła »Furiosy« rozgrywa się przez 15 lat, tak więc mamy duże przeskoki w czasie” – opowiada reżyser, George Miller. – „Jest to tak naprawdę odyseja jednej postaci, która doświadcza licznych prób, nabywając po drodze umiejętności, które pomogą jej w realizacji celu, którym jest dostać się do domu. W trakcie tych prób mamy liczne sceny akcji, coraz intensywniejszych w miarę trwania filmu. A jedną z rzeczy, których nie wolno robić, kiedy kręci się prequel lub sequel, czyli film po istniejącym już filmie, jest powtarzanie tych samych znanych już figur retorycznych. Z drugiej strony jednak jest obowiązek opowiedzenia historii w ten sam sposób. Tak więc mamy kilka scen akcji, w tym tę najważniejszą, w kluczowym momencie filmu, kiedy Furiosa zakrada się jako pasażer na gapę do wielkiego Krążkownika, czyli bojowej ciężarówki. Jest to taki nasz odpowiednik wspaniałego statku kosmicznego, który zabierze nas na Marsa lub jeszcze dalej.”
„Jedną z rzeczy, na które bardzo uważaliśmy, zarówno przy »Na drodze gniewu«, jak i przy »Furiosie«, był to, żeby pojazdy odpowiadały postaciom. Są przedłużeniami bohaterów, tak samo jak kostiumy, charakteryzacja i tak dalej, w tym broń i wszystkie przedmioty, które noszą. Tak więc pojazdem Maxa jest interceptor z silnikiem V8. Bardzo przypomina samego Maxa. Dementus zmienia się w trakcie opowieści. Dementus z czerwoną peleryną jeździ motocyklowym rydwanem. Potem siada za kółkiem wielkiego monster trucka, bo zdobywa dostęp do większej ilości paliwa, ma więcej ludzi. Jego postać się zmienia. Mary Jabasa zaczyna, dosiadając konia, po czym przesiada się z niego na sklecony byle jak motocykl, a ostatecznie na thunder bike. Furiosa na koniec pomaga w konstruowaniu Krążkownika, znacząco bardziej zaawansowanego od tego z Na drodze gniewu. Symbolizuje on jej potrzebę ucieczki. Kiedy staje się pretorianką, pojazd zmienia się w taki o podwójnym zbiorniku paliwa. Dzieli go z Pretorianinem Jackiem, co też ma dużą wymowę symboliczną. Tak więc pojazdy są częścią bohaterów na tej samej zasadzie, na jakiej sceny akcji pokazują ich cechy. To właśnie w ten sposób tworzymy nasze historie.”
Fotosy z filmu - Jasin Boland / Warner Bros. Entertainment Inc.
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura