PRAWO W KULTURZE
/ Prawo w praktyce
Kolędowanie. Wszędzie to prawo autorskie ;)
23.12.21
Jest taki okres w roku, w którym jedyną muzyką jaką wydaje nam się słyszeć są świąteczne hity i kolędy. Rozgłośnie radiowe układają specjalne playlisty, centra handlowe umilają zakupy jedwabistym głosem George’a Michaela, a motywy znane z kolęd wprost wylewają się z reklam i kościołów. Jak to zazwyczaj bywa, niewiele osób zdaje sobie sprawę, że utwory świąteczne, to dalej utwory w rozumienia prawa autorskiego, a korzystanie z nich podlega w dużym stopniu takim samym zasadom, jak w przypadku normalnej twórczości.
Kolędy były pierwotnie pieśniami noworocznymi, które dopiero z biegiem czasu zostały wchłonięte jako element chrześcijańskiego obrządku liturgicznego. Sama etymologia słowa (łac. calendae - dosłownie „pierwszy dzień miesiąca”) wskazuje na ich pre-chrześcijańską funkcję. Najstarsza zachowana polska kolęda, pochodząca z 1424 roku, zaczyna się od słów „Zdrow bądź, krolu anielski”, a jej rękopis został odkryty w XIX w. w Bibliotece Załuskich w Petersburgu. Stałym czytelnikom Legalnej Kultury oraz osobom obeznanym z ochroną własności intelektualnej, powinno się w tym miejscu zapalić światełko z napisem „domena publiczna”.
W polskim ustawodawstwie kwestia ta jest uregulowana w art. 36 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zgodnie z którym „autorskie prawa majątkowe gasną z upływem lat siedemdziesięciu: (…) od śmierci twórcy”, a w odniesieniu do utworu słowno-muzycznego, jeżeli utwór słowny i utwór muzyczny zostały stworzone specjalnie dla danego utworu słowno-muzycznego – „od śmierci później zmarłej z wymienionych osób: autora utworu słownego albo kompozytora utworu muzycznego.” Oznacza to, że po upływie wskazanego okresu, dany utwór przechodzi do domeny publicznej i można z niego swobodnie korzystać. Należy jednak pamiętać, że swoboda nie oznacza dowolności, a dozwolone używanie ogranicza się do samej esencji utworu, czyli słów oraz muzyki (rozumianej w tym kontekście jako zapis nutowy). Żeby nieco rozjaśnić – możemy wykorzystać melodie oraz słowa kolęd np. do stworzenia własnych aranżacji i zrobienia z niej płyty, na której będziemy zarabiać. Użycie takich utworów w reklamie czy w centrum handlowym będzie z kolei wymagało uzyskania zgody, gdyż pomimo tego, że sama kolęda znajduje się w domenie publicznej, sam fakt ich wykonania upoważnia nas do ochrony tzw. artystycznego wykonania (art. 85 – „Każde artystyczne wykonanie utworu lub dzieła sztuki ludowej pozostaje pod ochroną niezależnie od jego wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. (2) Artystycznymi wykonaniami, w rozumieniu ust. 1, są w szczególności: działania aktorów, recytatorów, dyrygentów, instrumentalistów, wokalistów, tancerzy i mimów oraz innych osób w sposób twórczy przyczyniających się do powstania wykonania). Sytuacja może się dodatkowo skomplikować, gdy w wydaniu płyty uczestniczy jakaś wytwórnia (producent), która zazwyczaj otrzyma status właściciela praw do fonogramu – czyli dźwiękowego zapisu stworzonego przez nas, jako artystów wykonawców materiału. Wykorzystanie tak przygotowanej kolędy będzie zatem wymagało podpisania odpowiedniej umowy. Przedsiębiorcy, którzy chcą, aby w ich lokalach rozbrzmiewała świąteczna muzyka muszą bowiem pamiętać, że publiczne rozpowszechnianie utworu, bez zgody twórcy jej nielegalne i stanowi podstawę odpowiedzialności zarówno cywilnej, jak i karnej.
A co z kolędami, do których prawa jeszcze nie wygasły? Jak się okazuje, nie wszystkie pastorałki są na tyle stare, żeby z automatu trafiły do domeny publicznej. Do tej kategorii należy np. utwórz lat 30. „Nie było miejsca dla Ciebie” czy kolęda o gwieździe z musicalu Kolęda Nocka z lat. 80, wobec których należy stosować powszechne przepisy o publicznym rozpowszechnianiu. Utwory, które można zaliczyć do kategorii kolęd znajdują się także w artystycznym dorobku m.in. Zbigniewa Preisnera oraz Witolda Lutosławskiego. Co ciekawe. Ciekawostką może być również fakt, iż utwór „Scherzo h-moll op. 20 Fryderyka Chopina oparty jest na motywie melodycznym kolędy „Lulajże, Jezuniu”.
ZAiKS dopuszcza jednak nieodpłatne wykonywanie takich piosenek podczas np. imprez szkolnych czy akademickich oraz ceremonii religijnych, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie pośrednio lub bezpośrednio korzyści majątkowych i artyści wykonawcy nie otrzymują wynagrodzenia. Oznacza to m.in., że organista wykonujący utwór podczas mszy, nie może otrzymać wynagrodzenia za ten konkretny wycinek swojej pracy (zbieranie na tzw. tacę jest powszechnie uznanym zwyczajem, który realizowany jest nie tylko podczas mszy bożonarodzeniowych, w związki z czym nie może zostać uznany za pośrednie osiąganie korzyści majątkowej przy wykorzystaniu utworu). Dopuszczane, nieodpłatne wykonywania chronionych utworów – w tym wypadku objętych ochroną kolęd, wiąże się z ich wykonaniem "na żywo", nie dotyczy jednak odtwarzania. Za odtworzenie nagrania, wykonawcy oraz właścicielowi praw do fonogramu należy się stosowne wynagrodzenie – tutaj nie ma wyjątków, a identyczne przepisy dotyczą zarówno kościołów, jak i galerii handlowych.
Autor: Paweł Kowalewicz, prawnik w Fundacji Legalna Kultura
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura
- Prawo w kulturze
- Piractwo
- Podróbki
- Przewodnik po prawie autorskim
- > Prawo w praktyce
- Prawnik odpowiada / zapytaj prawnika
- Audycje o prawie autorskim
- Akty prawne
- Organizacje zbiorowego zarządzania
- Prawo Własności Intelektualnej w Działalności Dziennikarskiej