Kontrowersje wokół sztucznej inteligencji

PRAWO W KULTURZE

/ Prawo w praktyce

Kontrowersje wokół sztucznej inteligencji

Kontrowersje wokół sztucznej inteligencji

31.03.23

Futurystyczna jeszcze niedawno koncepcja Sztucznej Inteligencji (dalej: „AI”) stała się rzeczywistym zjawiskiem, a przez niedawny wysyp narzędzi opartych o tę technologie, coraz śmielej wkracza w nasze codzienne życie. Na razie nie wiemy tylko, w którym kierunku to wszystko zmierza. 

AI na szczeblu federalnym


„I’m a congressman who codes. A.I. freaks me out”[1] (Jestem programującym kongresmenem. AI mnie przeraża) – taki tytuł nosi felieton kongresmena Ted’a Lieu, opublikowany niedawno w The New York Times. Tekst zawiera, chyba pierwszą na takim poziomie legislacyjnym, odezwę do stopniowego uregulowania kwestii wykorzystania AI. Lieu prezentuje tam szereg trafnych argumentów, wskazując na zagrożenia płynące z użytkowania nieuregulowanej prawnie technologii. Weźmy np. choćby tak prozaiczny aspekt jak nauczanie. Nauczyciel nie ma możliwości zweryfikowania, czy oddana przez ucznia praca jest samodzielna, czy może w całości wygenerowana przez A.I. To samo dotyczy redaktorów naczelnych portali i gazet. Dalej, Lieu podaje przykład autonomicznych samochodów, które powodują wypadki, w sytuacji błędu w systemie sterowania. Jest jednak jeden wymiar wykorzystania systemów AI, który dosłownie wywołał u mnie lekką panikę (podejrzewam, że tożsamą z przerażeniem pana kongresmena). Chodzi mianowicie o inteligentne systemy rozpoznawania twarzy. Korzysta z nich coraz więcej dużych podmiotów, jak choćby słynna nowojorska hala widowiskowa Madison Square Garden. Jakiś czas temu, wspomniany już The New York Times opisał historię osób, które nie zostały wpuszczone do MSG – na podstawie selekcji przeprowadzonej właśnie przez system rozpoznawania twarzy. Okazało się, że byli to prawnicy reprezentujący podmiot, z którym MSG jest w sporze prawnym. Zarząd obiektu „wpisał” ich wizerunki na czarną listą i tyle było z oglądania np. meczów koszykówki.[2] Muszę przyznać, że takie praktyki kojarzą mi się wyłącznie z historiami o technologicznych dystopiach, w których to algorytm decyduje o tym co obywatel może robić, o czym mówić etc. Konkluzja pana kongresmena jest co do zasady prosta – należy rozpocząć proces prawnego regulowania AI, który powinien być zwieńczony powołaniem federalnej agencji ds. sztucznej inteligencji. I choć, miłujący deregulacyjne podejście do systemu, Amerykanie mogą być sceptycznie do takich pomysłów nastawieni, Lieu stawia tezę, że AI będzie miało tak istotny wpływ na nasze życie jak „żywność czy leki”, a te aspekty zostały ujęty w odpowiednie ramy prawe, regulowane właśnie przez federalne agencje.


Fala stanowych regulacji i zagrożenie dla twórców.


Pilną potrzebę wprowadzania przepisów w zakresie AI, dostrzegają także niższe szczeble administracji państwowej USA. Urząd ds. Praw Autorskich (U.S. Copyright Office), uznał niedawno AI za absolutny priorytet regulacyjny na rok 2023. Z kolei kalifornijska członkini Zgromadzenia Stanowego Rebecca Bauer-Kahan, zaproponowała projekt zakładający walkę z dyskryminacją algorytmiczną w korzystaniu z zautomatyzowanych narzędzi, które podejmują autonomiczne decyzje.[3] Podobne działania są równolegle podejmowane przez władze stanowe m.in. Illinois, Texasu czy Connecticut. Ogólnie rzecz biorąc, wysiłki legislacyjne mają na celu pogodzenie ochrony obywateli i interesów przedsiębiorców np. w zakresie komercyjnego wykorzystania sztucznej inteligencji. Nie ma na ten moment jednego modelu czy kierunku tych zmian, ale wyłoniło się kilka ważnych obszarów konsensusu – widać to zarówno w projektach stanowych, jak również, przepisach ogólnych, które już zostały uchwalone.[4]


Nie sposób obecnie nie dojść do wniosku, że ustawodawstwo w zakresie AI, musi zostać jak najszybciej stworzone i zaimplementowane do codziennego obiegu. Nie ma bowiem ostatnio tygodnia, który nie przynosiłby nam informacji o kolejnych sprawach sądowych wytaczanych twórcom technologii opartych na AI. Jednym z głośniejszych jest pozew, który trójka artystów (Sarah Andersen, Kelly McKernan i Karla Ortiz) wytoczyły twórcom Midjourney (generator grafik), Stable Difusion (dostarcza otwarte model AI) oraz platformie Deviant Art, która służy do prezentacji artystów, którzy wrzucają tam swoje prace[5]. Strona powodowa zarzuciła wykorzystanie miliardów grafik, zdjęć i innych prac, znajdujących się na serwerach Deviant Art, do „karmienia” sztucznej inteligencji[6]. To proces tzw. uczenia maszynowego – na podstawie materiału szkoleniowego (w tym wypadku są to prace wizualne, objęte ochroną prawną), algorytm uczy się generować żądane przez użytkownika obrazy. Problem w tym, że Deviant Art, nie poprosił o zgodę artystów, tylko kolokwialne mówiąc „sprzedał bazę” twórcom AI, którzy powołują się na dozwolony użytek, wskazując, że ich technologia, wbrew twierdzeniom zawartym w pozwie, nie tworzy kolaży, zlepków istniejących już prac, a przeprowadza skomplikowane działania polegające na przekształceniu grafik w wyrażenie matematyczne, a następnie, wychodząc od tej  podstawy, tworzy nowe, któremu nadaje później formę graficzną. Artyści powodowie, wskazują z kolei na obowiązek uzyskania zgody twórcy (inaczej niż jest to w europejskim systemie) na tworzenie derivative works (dzieł zależnych). Niezależnie od przyjętego przez sąd rozstrzygnięcia (a ze względu na brak regulacji w tym zakresie, nie można przewidzieć jakie ono będzie), narzędzia typu Midjourney mogą stanowić prawdziwe zagrożenie dla zawodowej egzystencji twórców i artystów. Na przykład weźmy jedną z powódek. Sarah Andersen to popularna ilustratorka, której styl prac jest momentalnie rozpoznawalny. Jeśli użytkownik komercyjny (np. agencja reklamowa), chciałby mieć materiał „w stylu Sarah Andersen”, ale nie chce jej płacić albo tracić czasu na realizacje zlecenia, może za pomocą Midjourney uzyskać np. „grafiki o farmie zwierząt dla dzieci, w stylu Sarah Andersen”. Szybko, tanio, bez potrzeby użerania się z widzimisię artysty, bez potrzeby długotrwałego procesu poprawkowego. Artysta staje REALNIE zbędny, nie mówiąc już o tym, że tego typu działania, okradają go z jego/jej unikatowego stylu, wypracowanej kreski czy indywidualnego, ogólnego klimatu prac.


Nic więc dziwnego, że związki zawodów twórczych, biorą sprawy w swoje ręce i chcąc niejako wyprzedzić wprowadzenie przepisów, szukają możliwość do ochrony konkretnych aspektów twórczego wykorzystywania AI. Writers Guild of America (związek zawodowy zrzeszający m.in. scenarzystów filmowych), który zajmuje się np. pośrednictwem w zawieraniu umów pomiędzy twórcami, a stacjami telewizyjnymi lub firmami producenckimi, zaproponował wpisanie do Minimum Basic Agreement[7] zapisów wskazujących, że AI nie może być np. autorem scenariusza. Jego twórca, może co prawda posługiwać się narzędziem typu Chat GPT do pisania gotowych scen czy nawet ich sekwencji, ale nawet wówczas, całe autorstwo (a co za ty idzie procent wynagrodzenia) przyznawane jest człowiekowi, który takie narzędzie obsługuje. Propozycja umożliwiłaby zatem korzystanie z ChatGPT do pomocy w pisaniu scenariusza bez konieczności dzielenia się autorstwem. Z drugiej strony na tej podstawie, kierownik studia mógłby wręczyć scenarzyście wygenerowany przez sztuczną inteligencję scenariusz do przepisania lub dopracowania, a scenarzysta nadal byłby uważany za pierwszego scenarzystę (autora) w projekcie. Jest to bardzo ciekawa propozycja, która może wyznaczyć kierunek rozwoju prac nad legislacją, ale również ustawić nasz długotrwały pogląd na kwestię sztucznej inteligencji. Należy również wspomnieć, że proszony o komentarz związek, wypuścił serie ostrych twittów, w których zarzuca tej technologii żerowania na już powstałych pracach oraz stawie tezę, że sztuczna inteligencja niczego nie tworzy, nie kreuje nowych prac.


Niezależnie od tego, w jakim kierunku pójdą systemy prawne, muszą powstać jasne i konkretne regulacje, które pokażą nam jak powinno się bezpiecznie korzystać z dobrodziejstw sztucznej inteligencji. Wyświechtanie powiedzenie, że „prawo jest w tyle za technologią”, nabiera nowego wymiaru i jeśli nie zmobilizujemy się właśnie teraz, istnieje ryzyko, że ten dystans będzie się już tylko zwiększał.

Autor: Paweł Kowalewicz, prawnik

Grafika: Freepik



[1] https://lieu.house.gov/media-center/editorials/new-york-times-op-ed-i-m-congressman-who-codes-ai-freaks-me-out

[2] https://www.cbsnews.com/news/madison-square-garden-face-recognition-illegal-new-york-attorney-general-letitia-james/

[3] https://www.brookings.edu/blog/techtank/2023/03/22/how-california-and-other-states-are-tackling-ai-legislation/

[4] https://www.ai.gov/legislation-and-executive-orders/

[5] https://stablediffusionlitigation.com/

[7] https://www.wga.org/contracts/contracts/mba




Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!