Licencja czy przeniesienie praw autorskich? O czym zapomniał producent Helleny

PRAWO W KULTURZE

/ Prawo w praktyce

Licencja czy przeniesienie praw autorskich? O czym zapomniał producent Helleny

Licencja czy przeniesienie praw autorskich? O czym zapomniał producent Helleny

21.05.21

Sytuacja, w której znalazł się obecny właściciel marki napojów Hellena” pokazuje, jak ważne są umowy, gwarantujące właściwe przeniesienie praw autorskich bądź udzielenie licencji przez twórców tworzących na zlecenie przedsiębiorstwa - w tym wypadku, autorki logo znajdującego się m.in. na etykietach produktów.

 

Słodkie lata 90-te

 

Początek lat dziewięćdziesiątych to dość wyjątkowy okres w rozwoju polskiej gospodarki. Uwolnienie rynku przyniosło ze sobą falę nowych przedsiębiorstw, które wyrastały jak grzyby po deszczu. W końcu każdy mógł wówczas spróbować swoich sił w biznesie, założyć firmę i stać się częścią nowej, prywatnej gałęzi gospodarki. Niestety, deregulacje (oraz chęć błyskawicznego rozwoju i zarobku) sprawiły, że przedsiębiorcy dość niefrasobliwie podchodzili do kwestii przepisów, o regulacjach związanych z kształtującym się wówczas prawem autorskim nie wspominając.[1]  Historia marki Hellena wydaje się być klasycznym przykładem biznesu z tamtego okresu. Rynek przyjmował praktycznie wszystko, gdyż popyt był ogromny. Ludzie spragnieni tego słynnego, zachodniego modelu, zatracili się w konsumpcji i sprzedać można było praktycznie wszystko, np. kultową PRL-owską oranżadę tyle, że w nowej, kolorowej i przystającej do aktualnych realiów oprawie graficznej. Tak powstał popularny wzór z charakterystycznym stożkowym kieliszkiem, przeznaczonym do picia Martini oraz obowiązkowymi bąbelkami. Artystka, która przygotowała oprawę graficzną dostała łącznie kilkaset zleceń, obejmujących również stworzenie specjalnego fontu, czy różnych materiałów reklamowych. Współpraca wydawała się przebiegać prawidłowo, biznes się rozwijał, ale nikt nie pomyślał o zawarciu jakiejkolwiek umowy regulującej wykorzystanie prac twórczyni. Wszystkie zlecenia miała dostawać w formie ustnej i jak wynika z informacji zgromadzonych w procesie (o którym za chwilę) za wszystkie otrzymała wynagrodzenie. Nowe tysiąclecie nie było już tak łaskawe i w 2007 roku, przedsiębiorstwo stanęło na krawędzi bankructwa. Przyczyną kłopotów finansowych miało być chłodne lato i przerost zatrudnienia. Właściciel Helleny zaczął wówczas szukać inwestora strategicznego. W rezultacie w 2007 roku majątek Helleny i zakład w Opatówku za ponad 75 mln złotych kupiła kaliska spółka Jutrzenka (obecnie Colian). Nowy właściciel był przekonany, że przejął przedsiębiorstwo wraz z wszelkimi prawami - także w zakresie identyfikacji graficznej.

 

Proces

W 2017 r. do Sądu Okręgowego w Łodzi trafia pozew, w którym twórczyni grafik domagała się odszkodowania za bezprawne wykorzystywanie stworzonych przez nią prac - jak sama wskazuje - pomimo pism wzywających do zaprzestania ich używania. W pozwie domagała się również wycofania ze sprzedaży napojów z grafikami naruszającymi prawa autorskie, jednak sąd finalnie oddalił to żądanie, wskazując, że oznaczałoby to rażące straty dla firmy. Zasądził natomiast na jej rzecz 44 tysiące złotych tytułem odszkodowania za naruszenie praw autorskich - „Naprawienie szkody powódki w postaci zapłaty odszkodowania powinno skłonić stronę pozwaną do jak najszybszego uregulowania z powódką przeniesienia majątkowych praw autorskich do poszczególnych dzieł, tak by nie narażać się na kolejne roszczenia, a i zabezpieczenia roszczeń powódki np. poprzez zakaz wprowadzania do obrotu towarów z określonymi etykietami”[2] .

Od wyroku została wniesiona apelacja, w której właściciel marki wskazał, że jeszcze w latach 90-tych, spółka podpisała z autorką umowę ramową, obejmującą zlecenia wykonania etykiet czy materiałów reklamowych. Sąd nie zgodził się z tego typu argumentami, wskazując, że takie porozumienie, nie może być traktowane jako równorzędnie z przeniesienia praw autorskich. W dalszej części stwierdził jednak, że, że przyjęcie zlecenia, przygotowanie etykiet i odebranie zapłaty można uznać za udzielenie licencji niewyłącznej, jednak nie na czas nieograniczony, tylko na okres 5 lat. Mówi o tym choćby art 65 ustawy o prawie autorskim, zgodnie z którym “W braku wyraźnego postanowienia o przeniesieniu prawa, uważa się, że twórca udzielił licencji”[3]. Dzieła były jednak wykorzystywane ponad 10 lat, stąd sąd nie miał w tym zakresie wątpliwości. Ciekawym wątkiem tego sporu jest podnoszony przez stronę pozwaną argument, jakoby stosowane obecnie etykiety zostały stworzone samodzielnie, jednak na bazie grafik, do których prawa autorskie zostały skutecznie przeniesione. Chodzi o oprawę oranżady żółtej, czerwonej i białej - firma stała na stanowisku, że etykiety, których dotyczył pozew, były utworami zależnymi, a więc miał prawo z nich korzystać bez odrębnego przenoszenia praw majątkowych. Okazało się, że utworami pierwotnymi nie były jednak etykiety tych produktów, a wzorem bazowym była wcześniejsza etykieta do napoju Orange - do niej praw majątkowych nie przeniesiono. (Więcej na temat utworów zależnych i rozporządzania nimi, można przeczytać na stronie Legalnej Kultury). Proces zakończył się oddaleniem apelacji strony pozwanej, co pozwoliło na uprawomocnienie się wyroku.


Przeniesienie praw czy udzielenie licencji?

Przeniesienie praw oraz udzielenie licencji różnią się znacząco pod względem skutków oraz konstrukcji samej umowy. Niemniej są to najczęstsze narzędzia rozporządzania prawami autorskim - zwłaszcza w stosunkach komercyjnych. Obie strony (zlecający - powiedzmy przedsiębiorca oraz wykonawca - w tym wypadku twórca, autor) powinny dbać o to, aby zostały podpisane odpowiednie umowy, regulujące nie tylko proces tworzenia i odbioru dzieła, ale przede wszystkim następcze z niego korzystanie. Umowa przeniesienia będzie zdecydowanie korzystniejsza dla zamawiającego - twórca przekazuje mu bowiem zakres uprawnień do rozporządzania dziełem na polach eksploatacji wskazanych w umowie (przeniesienie majątkowych praw autorskich). Od chwili podpisania umowy, autor traci, w zakresie określonym w umowie, możliwość wpływania na to co się jego utworem dzieje w sferze autorskich praw majątkowych. Oczywiście nie dotyczy to monopolu prawnego jakim są osobiste prawa majątkowe - m.in. prawo do podpisania czy integralności dzieła. Niemniej, zyski z eksploatacji takiego utworu, będą spływały do podmiotu, na który te prawa przeniesiono. Taka umowa, powinna również zawierać (pod rygorem nieważności) pola eksploatacji, czyli wskazanie w jaki sposób nabywca może korzystać z utworu. Katalog pól eksploatacji stosowanych w polskim prawie znajduje się w art. 50 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.


Udzielenie licencji będzie zatem, co do zasady korzystniejsze dla twórcy. Nazywana również umową o korzystanie z utworu, opiera się na założeniu, że po jej zawarciu autorskie prawa majątkowe nie przechodzą na drugą stronę. Twórca będzie mieć prawo do korzystania ze swojego utworu, czerpać z niego korzyści i udzielać dalszych licencji - nawet na identyczny zakres uprawnień, dotyczący tego samego utworu. Wówczas mamy do czynienia z licencją niewyłączną, która może być udzielona także ustnie, z pominięciem formy pisemnej. Licencja wyłączna jest bardziej zbliżona do czynności przeniesienia praw autorskich, jednak wciąż nie powoduje po stronie twórcy utraty uprawnienia do korzystania z utworu w tym zakresie. Istotną różnicą jest wyzbycie się przez twórcę prawa do udzielania dalszych licencji, innym podmiotom. Umowa licencyjna (zarówno wyłączna jak i niewyłączna) powinna opierać się na wskazaniu określonych pól eksploatacji. Istotną różnicą jest również fakt, iż przeniesienie autorskich praw majątkowych jest co do zasady trwałe, natomiast licencja udzielana jest na czas określony lub istnieje możliwość jej wypowiedzenia.

Zawierając umowy, twórcy powinni zadać sobie ważne pytanie, które z powyżej opisanych rozwiązań jest korzystniejsze. Dużo zależy od tego, jaki cel chce osiągnąć przez podpisanie takiej umowy. Jeśli chciałby dalej rozporządzać dziełem, powinien wybrać licencje, aby móc zawierać podobne umowy z kolejnymi podmiotami. W ten sposób twórca zachowa swoje autorskie prawa majątkowe i będzie mieć możliwość ewentualnego wypowiedzenia umowy. Jeżeli strony zdecydują się jednak  na przeniesienie autorskich praw majątkowych, należy zadbać o to, by zostało to wyraźnie wskazane w umowie. W przeciwnym razie domniemuje się, że została udzielona licencja.

 

Autor: Paweł Kowalewicz, prawnik

Fot. Materiały prasowe



[1]  Ustawa o prawie autorskim weszła w życie w maju 1994 r.

[3]  http://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19940240083/U/D19940083Lj.pdf




 Artykuł powstał w ramach projektu

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 





Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!