Licencja? Taak!

PRAWO W KULTURZE

/ Prawo w praktyce

Licencja? Taak!

Licencja? Taak!

13.03.15

Autorzy często zbyt pochopnie przenoszą prawa do swoich utworów na następców prawnych, zamiast wykorzystać formułę licencji, zupełnie wystarczającą w obrocie i gwarantującą następcy prawnemu odpowiedni zakres uprawnień. Licencja jest zgodą na czasowe korzystanie z utworu, na polach eksploatacji w niej określonych. Twórca nie wyzbywa się swoich uprawnień autorskich, a jedynie dzieli się nimi z kimś, kto ich potrzebuje, aby w sposób zgodny z prawem wykorzystać np. utwór muzyczny w reklamie telewizyjnej.

Ustawodawca w żaden sposób nie ogranicza stron umowy licencyjnej w określeniu czasu trwania umowy licencyjnej. Może ona być zawarta na wiele lat, a może obejmować zaledwie kilka dni. Tak krótki okres trwania licencji jest wystarczający, jeśli właśnie tyle trwa kampania reklamowa produktu z wykorzystaniem utworu. Po jakimś czasie może nastąpić kolejny etap kampanii i wówczas licencję można wydłużyć o kolejny czas jej trwania mocą odpowiedniego aneksu do umowy.  Umowa może także zawierać klauzulę zgodnie z którą, twórca nie będzie ograniczał możliwości wykorzystania przedmiotowego utworu w przypadku podjęcia przez licencjobiorcę decyzji o wykorzystaniu utworu w kolejnym etapie kampanii. 

Licencja gaśnie po upływie czasu na który została zawarta. Jeśli nie określimy w umowie czasu jej trwania, to wejdzie w to miejsce ustawowy termin 5-ciu lat, o czym warto pamiętać nie chcąc na tak długi czas wiązać się umową. Licencję możemy wypowiedzieć z zachowaniem terminów umownych. Jeśli została zawarta na okres dłuższy niż lat 5 uważa się ją po upływie tego okresu za zawartą na czas nieoznaczony, co daje nam możliwość jej wypowiedzenia po upływie 5 lat z rocznym terminem wypowiedzenia. A zatem nawet jeśli zawarliśmy umowę na 10 lat, to możemy ją wypowiedzieć po pięciu latach z rocznym terminem wypowiedzenia, co ostatecznie da nam 6-letni okres jej trwania.

Umowa licencyjna wiąże strony także wtedy jeśli została zawarta w formie ustnej. Twórcy, czasem mylnie sądzą, że jeśli nie podpisali żadnej umowy, to nie są w żaden sposób zobowiązani względem swojego kontrahenta. Jeśli pobieraliśmy wynagrodzenie za korzystanie z naszego utworu, jeśli godziliśmy się z tym, że płyta z naszymi utworami jest w sprzedaży, jeśli dokonywaliśmy jakichś ustaleń odnośnie zasad wynagradzania, terminów płatności, okresu korzystania z naszych nagrań, wyglądu okładki, to tym samym weszliśmy w relację umowną, w której każda strona miała swoje prawa i obowiązki. Ich określenie, przy braku formy pisemnej, rodzi problemy dowodowe, co nie zmienia faktu, że licencja została zawarta.

Oczywiście, w braku umowy w formie pisemnej, licencji nie uznamy za licencję wyłączną, gdyż to właśnie licencja wyłączna jako jedyna wymaga dla swej ważności formy pisemnej. Nawet jeśli strony ustnie umawiały się na wyłączność, a umowy pisemnej nie zawarły, to taką umowę możemy uznać jedynie za licencję niewyłączną. I tu pojawiają się oznaczenia, które każdy twórca, czy następca prawny twórcy znać powinien: licencja wyłączna i niewyłączna.

Licencja wyłączna oznacza, że to tylko nasz licencjobiorca może w okresie trwania licencji korzystać z utworu na polach eksploatacji w umowie określonych. Nie możemy zatem udzielić nikomu innemu praw do korzystania np. z naszej piosenki, jeśli wcześniej udzieliliśmy na nią licencji wyłącznej. Pozostaje nam czekać aż licencja wygaśnie po upływie terminu je zawarcia.

Licencja niewyłączna daje licencjodawcy ten przywilej, że nie ogranicza go w możliwości udzielania zgody na korzystanie z utworu w zakresie, w którym już tym utworem rozporządził. Jest to więc formuła najbardziej korzystna dla autora. Licencjobiorca, przed zawarciem licencji niewyłącznej powinien się zastanowić, czy możliwość udzielenia przez twórcę  licencji na utwór do którego prawa uzyskał, nie będzie sprzeczna z jego interesem. Kiedy na przykład agencja reklamowa uzyskuje licencję niewyłączną na wykorzystanie 30sekundowego fragmentu znanego przeboju w filmie reklamowym, powinna mieć świadomość, że za chwilę może usłyszeć tę piosenkę w jakiejś innej reklamówce.

Licencjobiorca, zawierając umowę licencyjną powinien być także świadomy faktu, że licencja nie daje mu prawa udzielania dalszych licencji np. swoim kontrahentom. Aby mógł tego dokonywać powinien zadbać o zamieszczenie w umowie klauzuli o prawie do sublicencji, co oznacza prawo licencjobiorcy do udzielania dalszych zgód na korzystanie z przedmiotowego utworu jeszcze innym podmiotom, których sobie do współpracy wybierze.  O sublicencji nie musimy nic pisać, chcąc dalej rozporządzać nabytym prawem, jeśli zawrzemy umowę przenoszącą prawa, ale ten temat zostawmy na kolejne spotkanie  w świecie legalnej kultury…

dr Katarzyna Błeszyńska

Artykuł ukazał się pierwotnie w Magazynie Filmowym w 2014 roku




Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!