Wspólne sprawy
Czyli krótko i na temat, o sprawach, które dotyczą po prostu całej kultury. Dlaczego kulnes jest cool? Komu tak naprawdę opłaca się korzystanie z legalnych źródeł kultury? Komu może zagrażać legalizacja? Co musi się zmienić, żeby w Polsce zapanowała moda na cyfrową kulturę z legalnych źródeł?
Dobre kino - "Arab Blues"

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Wspólne sprawy

Dobre kino -

Dobre kino - "Arab Blues"

18.08.20

“Kiedy kilka lat temu powiedziałam mojej mamie, że chodzę na terapię, była w szoku. "Widujesz się z obcą osobą, której opowiadasz o mnie i moich sprawach?" - taka była jej pierwsza reakcja. Moja mama jest dość konserwatywną muzułmanką, nie mogła zrozumieć, dlaczego nie mogę podzielić się moimi problemami z nią, przecież jestem dla niej najbliższą osobą. Pomyślałam wtedy, że zderzenie nagłej otwartości Tunezyjczyków z ich uprzedzeniami wobec psychologów to interesujący punkt wyjścia do komedii.” - tak w wywiadzie dla gazeta.pl powiedziała Manele Labidi, reżyserka filmu „Arab Blues”.

 

Labidi od dawna pragnęła zrobić film w Tunisie, z którego trzy lata przed jej narodzinami wyemigrowali jej rodzice. Sama, wychowana we Francji, chciała odkryć to miasto dla siebie i dla świata. I choć wszyscy odradzali jej, głównie ze względów bezpieczeństwa, realizację filmu w Tunezji, sugerując, by ten kraj zagrało Maroko, albo nawet któreś miasto w Europie, postawiła na swoim. Poza ryzykiem ataków terrorystycznych, dużym utrudnieniem na planie były wysokie temperatury. Przy 45 stopniach kamera się przegrzewała i przestawała pracować. Ale praca nad filmem była kontynuowana, bo jak mówi reżyserka: „czułam, że klimat mieszkańców i miasta przeniesie się również na film, że bez tego ta historia będzie wybrakowana.”

 

A o czym jest ten film? Jest to po części opowieść autobiograficzna. Choć Labidi raczej nazywa ten film osobistym. Jest swego rodzaju fantazją typową dla drugiego pokolenia imigrantów, rozdartych między kulturą przodków, a własnymi doświadczeniami w kraju, w którym się wychowali. Bohaterką jest wychowana we Francji Selma, która po przemianach ustrojowych w Tunezji postanawia pojechać tam i otworzyć gabinet psychoterapeutyczny. Na miejscu okazuje się jednak, że nie tylko nikt tam na nią nie czeka, ale jej zawód i styl życia nawet najbliższym krewnym wydają się cokolwiek podejrzane. Kulturowe różnice generują serię pomyłek i nieporozumień. Selma rozumie tunezyjską kulturę, choć nie do końca się w niej odnajduje. Podobnie jak Manele Labidi, jest osobą, która nigdzie nie czuje się całkiem "u siebie". W Europie jest Arabką, w Tunezji wszyscy patrzą na nią jak na Europejkę. Niezależna, niezamężna, żyjąca na własnych zasadach Selma wywołuje niepokój u konserwatywnej rodziny i miejscowej władzy. W ulubionych dżinsach i z papierosem w ustach szybkim krokiem przemierza ulice, korytarze i pokoje. Po drodze odkrywa nie tylko absurdy lokalnego prawa, ale i własną tożsamość. Labidi przyznaje, że chciała w tym filmie zderzyć ze sobą różne wizje kobiecości - od muzułmanek rozkochanych w dodatkach z nadrukiem skóry leoparda i mocnym makijażu, przez zwiewne koszule i delikatny makijaż Selmy, aż po krótkie włosy jednej z nastoletnich bohaterek. Ścięcie włosów przez kobietę jest wciąż w Tunezji uznawane za akt buntu, podobnie jak palenie papierosów. W Europie nikt nie zwraca na to uwagi, ale tutaj to są wybory, które mówią coś o kobiecie.

 

Słoneczna, pełna światła i soczystych kolorów komedia Manele Labidi opowiada o uniwersalnym konflikcie tradycji z nowoczesnością oraz zbiorowości i jednostki. Pokazana w „Arab Blues” Tunezja dochodzi do siebie po arabskiej wiośnie i jak nigdy wcześniej, potrzebuje zbiorowej terapii. A film w ciepłym, lekkim i dowcipnym tonie podkreśla, że nie ma politycznych rewolucji bez codziennej obyczajowej rewolty: przeciwko rodzicom, szkole, politykom, zasadom tak sztywnym, że nie pozwalają oddychać. I przypomina, że humor zawsze był najlepszą z terapii.





Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!