POLECAMY
/ Archiwum
Nowe życie bezcennego filmu
22.11.13
Jest kilka powodów, dla których „Rok 1863” Puchalskiego należy uznać za bardzo ważny dla polskiego kina zabytek filmowy. Jednym z najistotniejszych jest fakt sfilmowania przez reżysera autentycznych powstańców styczniowych – siwobrodych, czcigodnych starców, którzy w jednej ze scen filmu uczestniczą w uroczystym nabożeństwie. Z historycznego punktu widzenia jest to materiał bezcenny.
Nowa wersja „Roku 1863” powstała w pracowniach Filmoteki Narodowej, która w ramach programu Nitrofilm i przy pomocy unijnych dotacji odnawia zabytkowe dzieła przedwojennego niemego filmu.
Filmoteka Narodowa zaprosiła do współpracy jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów filmowych – Michała Lorenca, który skomponował pełną ścieżkę dźwiękową do obrazu.
„Wierna rzeka” Stefana Żeromskiego to jedna z najsłynniejszych opowieści z czasów Powstania Styczniowego. Jej popularność i filmowe walory wynikają z melodramatycznego, mocno romansowego charakteru książki. Dzieje miłości rannego powstańca i opiekującej się nim Salomei rozgrzewały wyobraźnię licznych pokoleń i wyciskały łzy z oczu. W latach 80. znakomitą, adaptację zaproponował Tadeusz Chmielewski. Od tego czasu bohaterowie „Wiernej rzeki” mają w naszej wyobraźni atrakcyjne twarze Olgierda Łukaszewicza i Małgorzaty Pieczyńskiej.
W filmie Puchalskiego widzimy starych mistrzów kina i teatru – Aleksandra Zelwerowicza, Stanisławę Chrzanowską, Helenę Marcello-Palińską. Para głównych bohaterów została oceniona przez prasę nierówno. „P. Hryniewiczówna nie powinna była grać rolę bohaterki, nie ma ku temu żadnych danych. Jest sztywna i mało podkreśla akcent dramatyczny. P. R. Sobiszewski posiada wyjątkowe warunki ekranowe. Gra doskonale i wybija się bezsprzecznie na pierwsze miejsce śród artystów filmowych”, czytamy w przedwojennej prasie. „Sceny zbiorowe bardzo udatne, tylko dlaczego chłopi są ciągle w świątecznych strojach?”, dramatycznie pytał recenzent. Jak przyznawał inny, wad obrazu nie jest wiele, chociaż „pan Edward Puchalski pracuje metodami starymi, brak mu zupełnie kultury artystycznej i nie opanowuje sytuacji. Rok 1863 osnuty na tle genjalnej powieści Stefana Żeromskiego 'Wierna rzeka' wykonany jest technicznie bardzo starannie”.
Prace nad rekonstrukcją tego cieszącego się swego czasu dużą popularnością filmu trwały blisko dwa lata. Co ciekawe, konserwatorzy z Filmoteki mieli w archiwach dwie wersje filmu, z których druga, znacznie starsza, nosi ślady eksperymentów montażowych, nie do końca udanych, ale wartych odnotowania. Widać próby nałożenia plansz z napisami na kadr z filmu, co nie do końca się udało, napisy są bowiem mało czytelne. „Rok 1863” to tzw. film wirażowy, czyli pokolorowany – poszczególnym sekwencjom nadana została jednolita barwa. „W zależności od scenerii: sceny mające miejsce w ciągu dnia miały kolor ugrowy, sceny nocne były szmaragdowe, sekwencja rewizji u Salomei, czyli moment o szczególnym napięciu dramatycznym zabarwiony był na pomarańczowo, wszystkie plansze były seledynowe”, piszą specjaliści z Filmoteki Narodowej, którzy zdecydowali się jako wzór przyjąć wersję pierwszą. Te stonowane barwy bardziej odpowiadały im niż zbyt śmiałe eksperymenty w nowej wersji. „Jeśli jakieś ujęcie w oryginale było żółte i wstawiamy do niego kilkanaście brakujących klatek, które w późniejszej wersji były np. różowe, to oczywiście 'przefarbujemy' je cyfrowo na odpowiedni kolor i wyrównamy wszystko tak, żeby w każdej sekwencji kolory były jednolite”, piszą na tzw. nitroblogu, czyli stronie internetowej projektu Nitrofilm.
Obchodzona w tym roku 150. rocznica powstania styczniowego to niepowtarzalna okazja, aby zaprezentować szerokiej publiczności zrekonstruowaną i zdigitalizowaną, pierwszą adaptację „Wiernej rzeki” Stefana Żeromskiego.
Projekt został zrealizowany przez Filmotekę Narodową w koprodukcji z Orange Polska. Finansowego wsparcia udzieliło Narodowe Centrum Kultury.
fot. Filmoteka Narodowa
Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura